Vichy Idealia Skin Sleep - Go się kocha lub nienawidzi
Jakiś czas temu otrzymałam Vichy Idealia Skin Sleep w ramach Klubu Ekspertek co oczywiście wywołało u mnie wielką euforię . Ten krem ma dla mnie wymiar symboliczny ponieważ był pierwszym produktem, który miałam okazję testować za darmo. Zarejestrowałam się przez przypadek, bo szukałam w necie darmowych próbek i na jednym z portali wrzucono odnośnik. Od tego czasu ( a minął coś ponad miesiąc) miałam przyjemność testować już kilka innych produktów na różnych portalach i mi się to bardzo spodobało;) Mam nadzieję, że na tym się nie skończy.
Vichy zawsze było dla mnie kosmetykiem z górnej półki, na którą w studenckich czasach nigdy nie było mnie stać. Krem stał się popularny z powodu dwóch skrajnie różnych opinii co wzbudzało we mnie jeszcze większą ciekawość. Jakiś czas temu na jednym z blogów przeczytałam, że "Vichy albo się kocha, albo nienawidzi", teraz wreszcie udało mi się sprawdzić jak to jest ze mną.
Krem ma ładne różowe opakowanie 50ml, na wieczku znajduje się lusterko, co uważam za ciekawe rozwiązanie. Obejrzałam pudełeczko i opakowanie wzdłuż i wszerz - no bo pierwszy raz udało mi się coś posiadać tej firmy ;) , w środku kartonika znalazłam to co interesowało mnie najbardziej - mianowicie rysunek z zalecaną aplikacją kremu w postaci masażu. Jako, że kocham tego typu aplikacyjne rozwiązania ( wiąże się to z moją miłością do azjatyckich kosmetyków) już wiedziałam, że na pewno będę tak stosować. Na koniec wzbogaciłam sposób nakładania o delikatne wklepywanie opuszkami palców, bo zauważyłam, że wtedy lepiej się wchłania. Ale wracając do początku- balsam ma kremowo-żelową konsystencję trochę podobną jasnoróżowej galaretki, zapach jest niby jaśminowy- uwielbiam tę nutę, która jak dla mnie w tym balsamie jest nieobecna lub po prostu chemicznie skrzywiona... Zielonej herbaty też nie wyczułam.
Do masażu trzeba nałożyć go dość sporo bo skóra go po prostu łapczywie spija, aby po chwili zwiększyć swoją objętość na twarzy tworząc coś w rodzaju otoczki. Kojarzy mi się to ze sleeping packami , które na noc zachowują się podobnie co świadczy dla mnie o skuteczności produktu bo oznacza to ,że nie pozwala wodzie opuścić skóry. Rano obudziłam się faktycznie ze skórą dobrze nawilżoną, ale nie spuchniętą, była delikatna i miękka, a powłoczka balsamu była nadal obecna dopóki jej nie zmyłam... I tu zaczęły się schody - stosując ulubiony żel do twarzy musiało dojść do jakiejś interakcji bo moja twarz zrobiła się czerwona i zaczęła nieprzyjemnie piec ( na szczęście nie spuchłam). Na następny dzień kiedy wzięłam inny żel sytuacja się nie powtórzyła.
Kiedy zrobiłam się czerwona już wiedziałam czemu się Vichy kocha , albo nienawidzi - produkty często alergizują ( a są niby hipoalergiczne) i trzeba uważać z czym się je stosuje.
Balsam jak dla mnie jest niezły, ale po zużyciu nie zamierzam go kupować , bo ma wysoką cenę , a znam produkty, które są tańsze i działają podobnie plus nie zauważyłam efektów, które deklaruje producent :
-nawilżona owszem, czy wypoczęta - no nie wiem jak miałam wory pod oczyma tak nadal mam, rozświetlenia też nie zauważyłam. Składzik też mnie trochę rozczarował bo zaraz na drugiej pozycji - alkohol denaturat ( i jak to się ma do skóry wrażliwej? ), producent nie wyjaśnił czym jest tajemniczy składnik LHA ( a może to jakiś transgenik??) plus brakuje mi tutaj jakiegoś kolagenu lub Q10.
Formuła AQUA / WATER - GLYCERIN - ALCOHOL DENAT. - PRUNUS ARMENIACA KERNEL OIL / APRICOT KERNEL OIL - ISONONYL ISONONANOATE - POLYSORBATE 20 - NIACINAMIDE - DIMETHICONE - PROPANEDIOL - ISOPROPYL LAUROYL SARCOSINATE - PEG-20 METHYL GLUCOSE SESQUISTEARATE - AMMONIUM POLYACRYLDIMETHYLTAURAMIDE / AMMONIUM POLYACRYLOYLDIMETHYL TAURATE - BHT - C13-14 ISOPARAFFIN - CI 17200 / RED 33 - CI 15985 / YELLOW 6 - TRIETHANOLAMINE - CAFFEINE - SODIUM HYALURONATE - PHENOXYETHANOL - ADENOSINE - TOCOPHERYL ACETATE - DISODIUM EDTA - DIPOTASSIUM GLYCYRRHIZATE - CAPRYLYL GLYCOL - CAPRYLOYL SALICYLIC ACID - LAURETH-7 - HYDROXYPALMITOYL SPHINGANINE - XANTHAN GUM - POLYACRYLAMIDE - ACRYLATES COPOLYMER - PARFUM / FRAGRANCE
Podsumowując daje mu 4/5 krem jest dobry, ale drogi ( ok 80zł na allegro z przesyłką), efekty nie są tak spektakularne żeby wydawać tyle na krem, plus osoby z wrażliwą cerą muszą uważać. Nie jest to produkt wydajny, zapach może się nie podobać. Dobrze nawilża, nie zostaje na poduszce, tylko na twarzy, ładnie pokrywa całą twarz. Twarz jest napięta bez efektu opuchlizny.
Vichy zawsze było dla mnie kosmetykiem z górnej półki, na którą w studenckich czasach nigdy nie było mnie stać. Krem stał się popularny z powodu dwóch skrajnie różnych opinii co wzbudzało we mnie jeszcze większą ciekawość. Jakiś czas temu na jednym z blogów przeczytałam, że "Vichy albo się kocha, albo nienawidzi", teraz wreszcie udało mi się sprawdzić jak to jest ze mną.
Krem ma ładne różowe opakowanie 50ml, na wieczku znajduje się lusterko, co uważam za ciekawe rozwiązanie. Obejrzałam pudełeczko i opakowanie wzdłuż i wszerz - no bo pierwszy raz udało mi się coś posiadać tej firmy ;) , w środku kartonika znalazłam to co interesowało mnie najbardziej - mianowicie rysunek z zalecaną aplikacją kremu w postaci masażu. Jako, że kocham tego typu aplikacyjne rozwiązania ( wiąże się to z moją miłością do azjatyckich kosmetyków) już wiedziałam, że na pewno będę tak stosować. Na koniec wzbogaciłam sposób nakładania o delikatne wklepywanie opuszkami palców, bo zauważyłam, że wtedy lepiej się wchłania. Ale wracając do początku- balsam ma kremowo-żelową konsystencję trochę podobną jasnoróżowej galaretki, zapach jest niby jaśminowy- uwielbiam tę nutę, która jak dla mnie w tym balsamie jest nieobecna lub po prostu chemicznie skrzywiona... Zielonej herbaty też nie wyczułam.
Do masażu trzeba nałożyć go dość sporo bo skóra go po prostu łapczywie spija, aby po chwili zwiększyć swoją objętość na twarzy tworząc coś w rodzaju otoczki. Kojarzy mi się to ze sleeping packami , które na noc zachowują się podobnie co świadczy dla mnie o skuteczności produktu bo oznacza to ,że nie pozwala wodzie opuścić skóry. Rano obudziłam się faktycznie ze skórą dobrze nawilżoną, ale nie spuchniętą, była delikatna i miękka, a powłoczka balsamu była nadal obecna dopóki jej nie zmyłam... I tu zaczęły się schody - stosując ulubiony żel do twarzy musiało dojść do jakiejś interakcji bo moja twarz zrobiła się czerwona i zaczęła nieprzyjemnie piec ( na szczęście nie spuchłam). Na następny dzień kiedy wzięłam inny żel sytuacja się nie powtórzyła.
Kiedy zrobiłam się czerwona już wiedziałam czemu się Vichy kocha , albo nienawidzi - produkty często alergizują ( a są niby hipoalergiczne) i trzeba uważać z czym się je stosuje.
Balsam jak dla mnie jest niezły, ale po zużyciu nie zamierzam go kupować , bo ma wysoką cenę , a znam produkty, które są tańsze i działają podobnie plus nie zauważyłam efektów, które deklaruje producent :
"Po przebudzeniu skóra jest wypoczęta, nawilżona i rozświetlona, nawet po źle przespanej nocy"
-nawilżona owszem, czy wypoczęta - no nie wiem jak miałam wory pod oczyma tak nadal mam, rozświetlenia też nie zauważyłam. Składzik też mnie trochę rozczarował bo zaraz na drugiej pozycji - alkohol denaturat ( i jak to się ma do skóry wrażliwej? ), producent nie wyjaśnił czym jest tajemniczy składnik LHA ( a może to jakiś transgenik??) plus brakuje mi tutaj jakiegoś kolagenu lub Q10.
Formuła AQUA / WATER - GLYCERIN - ALCOHOL DENAT. - PRUNUS ARMENIACA KERNEL OIL / APRICOT KERNEL OIL - ISONONYL ISONONANOATE - POLYSORBATE 20 - NIACINAMIDE - DIMETHICONE - PROPANEDIOL - ISOPROPYL LAUROYL SARCOSINATE - PEG-20 METHYL GLUCOSE SESQUISTEARATE - AMMONIUM POLYACRYLDIMETHYLTAURAMIDE / AMMONIUM POLYACRYLOYLDIMETHYL TAURATE - BHT - C13-14 ISOPARAFFIN - CI 17200 / RED 33 - CI 15985 / YELLOW 6 - TRIETHANOLAMINE - CAFFEINE - SODIUM HYALURONATE - PHENOXYETHANOL - ADENOSINE - TOCOPHERYL ACETATE - DISODIUM EDTA - DIPOTASSIUM GLYCYRRHIZATE - CAPRYLYL GLYCOL - CAPRYLOYL SALICYLIC ACID - LAURETH-7 - HYDROXYPALMITOYL SPHINGANINE - XANTHAN GUM - POLYACRYLAMIDE - ACRYLATES COPOLYMER - PARFUM / FRAGRANCE
Podsumowując daje mu 4/5 krem jest dobry, ale drogi ( ok 80zł na allegro z przesyłką), efekty nie są tak spektakularne żeby wydawać tyle na krem, plus osoby z wrażliwą cerą muszą uważać. Nie jest to produkt wydajny, zapach może się nie podobać. Dobrze nawilża, nie zostaje na poduszce, tylko na twarzy, ładnie pokrywa całą twarz. Twarz jest napięta bez efektu opuchlizny.
Ile osób tyle opinii.... :) mi zapach kremu bardzo sie podoba, a z efektów też jestem zadowolona, więc zdecydowanie ten produkt "kocham". Szczegółowa recenzja na moim blogu http://testomaniatestowanieproduktow.blogspot.com/2015/05/vichy-idealia-skin-sleep.html
OdpowiedzUsuń