MISSHA The Style Soft Gel Lip & Eye Remover - Alternatywa olejku do demakijażu
To że kocham Azję i wszystko co Azjatyckie nie powinno być żadnym szokiem ;), dzisiaj mam zaszczyt przedstawić produkt z firmy MISSHA , który udało mi się wygrać w konkursie na fb. Pytanie konkursowe dotyczyło "Jaka technika dbania o urodę z Azji jest twoją ulubioną i w kilku zdaniach napisać dlaczego właśnie ona?" organizatorem konkursu był fb WYZNANIA AZJATOHOLICZKI oraz BERDEVER i MISSHA . Zapraszam na ich fb - często można coś wygrać i przetestować :)
Bohaterem dzisiejszego posta jest właśnie MISSHA The Style Soft Gel Lip & Eye Remover czyli Delikatny żel do mycia twarzy usuwający makijaż dzięki 10-stopniowej formule.
Czym mnie zaskoczył ten produkt?
Jak zapewne wiecie Azjatycki rynek kosmetyczny znacząco przebija jakością i innowacyjnością nasz zachodni. Produkty, które trafiają do nas to tak zwane "pewniaki" używałam wielu kosmetyków rodem z Azji i za każdym razem jestem zafascynowana tym co kryją minimalistyczne w designu, praktyczne buteleczki,tubki,sztyfty, słoiczki itp.
Opakowanie żelu na stronie polskiego dystrybutora MISSHA.PL kosztuje 25zł za 70g. dla porównania jest to wielkość tubki pasty do zębów 100ml.
Szczerze mówiąc jestem przyzwyczajona do znacznie wyższych cen Azjatyckich produktów do twarzy dlatego podchodziłam do niego ze sceptycznym nastawieniem - wiecie w naszych umysłach funkcjonuje stereotyp "drogie jest na pewno bardziej skuteczne niż tanie".
Przy rozpoczęciu stosowania go popełniłam pewien błąd taktyczny , a mianowicie zasugerowałam się, że jest to "ŻEL" - czyli rozcieram odrobinkę na rączkach aplikuję sobie na twarz i spieniam wodą.
Potraktowałam go więc jako element II etapu Azjatyckiego oczyszczania (etap I - oczyszczanie twarzy olejem , etap II- żele, pianki do czyszczenia)
Tymczasem to słoneczko to etap I - nie jest to "Żel" taki jak w naszym mniemaniu, nie możemy go traktować jako pienistą substancję będącą zamiennikiem mydła - mea culpa, mea culapa, mea maxima culpa!!! Tu jest cały trik - to jest żelolej (moje słowotwórstwo) .
Style Softa dostałam fabrycznie zapakowanego w szczelną przezroczystą folię z niewielką naklejką w języku polskim (to jest dla mnie główny mankament produktu) informującą co to jest i kto jest dystrybutorem.
Pod spodem znajdował się dokładny opis produktu po angielsku i dopiero kiedy doczytałam tam, już wiedziałam gdzie popełniłam błąd - produkt należało nałożyć na twarz i delikatnie masować przez chwilę a następnie usunąć wacikiem.
Ja natomiast nałożyłam na twarz chlusnęłam w niego wodą i zauważyłam - hello, ale mi się na twarzy zrobiła emulsja...
Dodatkowo myląca może być konsystencja - typowy przezroczysty żel - sami zobaczcie :
Przy demakijażu potrzeba go bardzo niewiele - ok.2cm pasek wystarczy na zemulgowanie całej twarzy - tak jak mówiłam usuwamy wacikiem - doskonale radzi sobie z moimi SKIN79 BB, pudrem mineralnym, różem do policzków oraz tuszem (wodoodpornym btw):
Produkt ma delikatny (niechemiczny) zapach trawy cytrynowej, który czuć tylko po wyjęciu z opakowania, na twarzy nie ma w ogóle zapachu.
Aplikacja jest bardzo przyjemna - jest idealny do klasycznego demakijażowego masażu w stylu Azjatyckim.
Szybkość działania również-praktycznie natychmiast zaczyna emulgować i zamieniać się w cieniutką warstewkę pianki.
To co obiecuje producent to prawda - faktycznie nie drażni oczu (byłam bardzo, ale to bardzo uparta i nałożyłam go nawet na powieki i usta - połykając troszeczkę sprawdzając czy nie jest gorzki - ano nie jest i nie piekło mnie po nim gardło ;p - ciekawe czy ze względu na obecność olejku rycynowego nie będę miała później rewolucji żołądkowych, ale na opakowaniu jest jak byk "DON'T SWALLOW" xD , ale musiałam wiedzieć ;p czy faktycznie jest taki łagodny;)
Po usunięciu zanieczyszczeń sprawdziłam go micelkiem z biodermy(a wiecie żeby mieć pewność że mnie skubaniec nie oszukał;) i faktycznie za dużo nie zostało na waciku dla niego do roboty - raczej chodziło mi o usunięcie tego lekkiego filmu, który zostaje na twarzy po nałożeniu olejku.
Po całym moim "rytuale oczyszczającym" zauważyłam przede wszystkim, że nie miałam ściągniętej skóry twarzy, a przy mojej cerze często się to zdarza w czasie zwykłego demakijażu i muszę się wtedy ratować lotionem z hada labo, żeby ładnie nawilżyć skórę. W tym wypadku moja skóra była miękka w stylu "baby face" ładnie napięta i elastyczna.
Co oznacza ta 10-stopniowa formuła?
a otóż to, że to cacuszko nie ma 10- najbardziej potencjalnie szkodliwych składników czyli jest:
-bez parabenów,
-bez olei mineralnych,
-bez etanolu,
-bez benzopropylenu,
-bez siarczanów,
-bez sztucznych barwników,
-bez sztucznych substancji zapachowych,
-bez ftalanów (żywice),
-bez Talku,
- i wreszcie bez składników pochodzenia zwierzęcego - co więcej produkt nie jest testowany na zwierzętach.
Produkt jest testowany dermatologicznie (inaczej UE nie dopuściłoby produktu do sprzedaży na swoim terenie)
Dzięki czemu nie jest drażniący dla oczu:)
Z ciekawych składników mamy tu przede wszystkim:
Ekstrakt z Mydlnicy lekarskiej czyli byliny z rodziny goździkowatych, która jest znana ze swoich "pienistych" właściwości o skuteczności podobnej do mydła, a swoimi właściwościami przewyższa je ponieważ nie niszczy bariery hydrolipidowej oraz nie powoduje alergii - w ramach ciekawostki powiem, że odwary z mydlnicy są szczególnie przydatne w praniu delikatnych tkanin jak jedwab.
W żelu ma za zadanie usunąć zanieczyszczenia jednocześnie nie drażniąc skóry i ją nawilżając
Aloes roślinka ,która jako sukulent doskonale przystosowała się do trudnych warunków bytowych swoim sokiem, który jest mieszaniną siarki, lupeolu, kwasu salicylowego, kwasu cynamonowego, azotu mocznika i fenolu, a także witamin (w tym rzadko występującej w roślinach witaminy B12) stanowi idealny środek w leczeniu ran, oparzeń, otarć skóry, łuszczycy i ugryzień owadów. Jest środkiem przeciwbólowym i łagodzącym zranione miejsca. Ma właściwości przeciwświądowe i ściągające jest często stosowany w krwawieniach z otarć naskórka. Ze względu na dużą zawartość wody aloes jest to świetnym środkiem nawilżającym i odmładzającym skórę. Aloes zwiększa elastyczność skóry przez zwiększenie ilości kolagenu i elastyny, jest również środkiem zmiękczający skórę i kojącym skórę. Pomaga w dostarczaniu tlenu do komórek skóry co zwiększa wytrzymałość i regenerację tkanki skóry, oraz powoduje zwiększony przepływ krwi przez rozszerzenie naczyń włosowatych w skórze.
Jednym słowem stanowi obietnicę gładkiej i elastycznej skóry :)
Olejek jojoba - ostatnio stał się bardzo popularny w kosmetykach i nic dziwnego. Kocham olejki, a to maleństwo posiada główną zaletę jaką jest bezzapachowość oraz struktura podobna do sebum wydzielanego przez skórę - idealny dla skór suchych mających problem z wytwarzaniem naturalnej bariery ochronnej , natomiast dla skór tłustych równoważy wydzielanie sebum dzięki czemu chroni przed zaskórnikami i stanami zapalnymi skóry.
Łagodna i delikatna substancja zmywająca nawet wodoodporny makijaż.
Ekstrakt z ogórka - który oczyszcza skórę dzięki dużej zawartości wody oraz składników mineralnych (w tym witaminy C - bo aż 11mg/100g H2O) jest właściwy dla cery nadwrażliwej, która nie toleruje mydła ani twardej wody. Jest doskonały do leczenia wysypki, ropni i innych wykwitów skórnych. Pomaga wygładzić skórę i usunąć plamy starcze, piegi, zmarszczki i w ten sposób odmłodzić skórę. Cukry zawarte w ogórku są substancjami czynnymi, które przyczyniają się do utrzymania zdrowego poziomu nawilżenia warstwy rogowej naskórka. Niektóre z tych substancji dodatkowo tworzą powłokę ochronną na skórze spowalniając utratę wody.
Olej rycynowy - uważam, że każdy "dobry" środek do demakijażu powinien go zawierać. Zwłaszcza jeżeli jest stosowany zwłaszcza w okolicach oczu - olejek ten pielęgnuje, wzmacnia i pobudza rzęsy do wzrostu (co na pewno każda z nas doceni ;)- w efekcie jego stosowania włoski są ciemniejsze i mocniejsze:). W ramach ciekawostki powiem, że olejek uzyskuje się z nasion rącznika pospolitego bardzo popularnej rośliny ogrodowej (sama się zdziwiłam, że mam taką w ogródku)
Lista INCI poniżej:
SKŁAD: Water, Cyclopentasiloxane, Cyclohexasiloxane, Butylene Glycol, Propanediol, Acrylates Copolymer, Triethanolamine, Cucumis Sativus (Cucumber) Fruit Extract, Propylene Glycol, Phenoxyethanol,
Caprylyl Glycol, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Ricinus Communis (Castor) Seed Oil, Ethylhexylglycerin, Saponaria Officinalis Leaf/Root Extract, 1,2-Hexanediol, Citrus Medica Limonum (Lemon) Peel Oil,
Disodium EDTA, Citrus Aurantium Bergamia (Bergamot) Fruit Oil, Citrus aurantium dulcis (orange) peel oil, Citrus Aurantifolia (Lime) Oil,
Aloe Barbadensis Leaf Juice, Pinus Sylvestris Leaf Oil, Eucalyptus Globulus Leaf Oil, Potassium sorbate, Sodium Benzoate, Helichrysum Italicum Extract.
Jeżeli powyższa lista to dla Was "czarna magia" polecam program analizujący składy : COSDNA.COM
Wystarczy skopiować INCI wkleić a program sam zaanalizuje kosmetyk pod względem - bezpieczeństwa, substancji drażniących , aknegenności oraz funkcji danej substancji - po prostu cudo:)
Podsumowując: MISSHA THE STYLE SOFT GEL LIP & EYE REMOVER to coś co zostanie w mojej kosmetyczce zdecydowanie na dłużej - po zużyciu planuję zakupić "większą partię" jak mam to w nawyku. Dobre produkty zawsze kupuję na zapas czekając na jakąś dobrą promocję ;). Jeżeli stosujecie w swoim demakijażu usuwanie BB i tradycyjnych podkładów olejkiem - Style Soft stanowi doskonałą alternatywę dla tych z Was, które tak jak ja znają się z Azjatyckimi olejkami i są nimi oczarowane. Cena kusząca nie powiecie, że nie - 25zł/70g przy bardzo dobrej wydajności produktu jest bardzo dobra. Ma stosunkowo małe opakowanie, ale na tyle duże, że na pewno starczy Wam na wakacyjny wyjazd i nie zabierze tyle miejsca w kosmetyczce co tradycyjny olejek. Duży plus za obecność olejku rycynowego w składzie - przy regularnym stosowaniu powinnam zobaczyć nawet różnice w moich rzęsach (choć po kuracji Long 4 lashes zastanawiam się czy da się z nich wycisnąć coś więcej) i innych dobrych składników - postawienie na mydlnice lekarską jako główną substancję oczyszczającą to coś czego oczekuję od naszych producentów , a niestety takich produktów tylko ze świecą szukać;( o obecności jojoba i aloesu chyba nie muszę wspominać.
Minusy? Jak dla mnie minusem jest zbyt uboga informacja w języku polskim co może budzić nieufność do marki - info powinno być bogatsze - jednak nie każdy zna angielski . Sama przez własne lenistwo "zmarnowałam" odrobinę cennego produktu przez mylącą nazwę "GEL" choć sam produkt jest wspaniały.
Produkty MISSHA można zakupić na:
MISSHA.PL
oraz w sklepie stacjonarnym MISSHA w galerii KING CROSS MARCELIN w POZNANIU
inne Azjatyckie i oryginalne produkty w dobrych cenach można kupić w sklepie BERDEVER.PL - właścicielka sklepu jest Polką mieszkającą w Japonii i kosmetomaczniaczką :) w jej sklepie zawsze można znaleźć fachową opinię i doradztwo oraz istnieje możliwość "spełniania naszych kosmetycznych zachcianek" na zamówienie" ;)
A Wy możecie polecić mi jakąś innowacyjkę Azjatycką jestem żądna takich informacji ;)
źródło: www.missha.com.my |
Bohaterem dzisiejszego posta jest właśnie MISSHA The Style Soft Gel Lip & Eye Remover czyli Delikatny żel do mycia twarzy usuwający makijaż dzięki 10-stopniowej formule.
Czym mnie zaskoczył ten produkt?
Jak zapewne wiecie Azjatycki rynek kosmetyczny znacząco przebija jakością i innowacyjnością nasz zachodni. Produkty, które trafiają do nas to tak zwane "pewniaki" używałam wielu kosmetyków rodem z Azji i za każdym razem jestem zafascynowana tym co kryją minimalistyczne w designu, praktyczne buteleczki,tubki,sztyfty, słoiczki itp.
Opakowanie żelu na stronie polskiego dystrybutora MISSHA.PL kosztuje 25zł za 70g. dla porównania jest to wielkość tubki pasty do zębów 100ml.
Szczerze mówiąc jestem przyzwyczajona do znacznie wyższych cen Azjatyckich produktów do twarzy dlatego podchodziłam do niego ze sceptycznym nastawieniem - wiecie w naszych umysłach funkcjonuje stereotyp "drogie jest na pewno bardziej skuteczne niż tanie".
Przy rozpoczęciu stosowania go popełniłam pewien błąd taktyczny , a mianowicie zasugerowałam się, że jest to "ŻEL" - czyli rozcieram odrobinkę na rączkach aplikuję sobie na twarz i spieniam wodą.
Potraktowałam go więc jako element II etapu Azjatyckiego oczyszczania (etap I - oczyszczanie twarzy olejem , etap II- żele, pianki do czyszczenia)
Tymczasem to słoneczko to etap I - nie jest to "Żel" taki jak w naszym mniemaniu, nie możemy go traktować jako pienistą substancję będącą zamiennikiem mydła - mea culpa, mea culapa, mea maxima culpa!!! Tu jest cały trik - to jest żelolej (moje słowotwórstwo) .
Style Softa dostałam fabrycznie zapakowanego w szczelną przezroczystą folię z niewielką naklejką w języku polskim (to jest dla mnie główny mankament produktu) informującą co to jest i kto jest dystrybutorem.
Pod spodem znajdował się dokładny opis produktu po angielsku i dopiero kiedy doczytałam tam, już wiedziałam gdzie popełniłam błąd - produkt należało nałożyć na twarz i delikatnie masować przez chwilę a następnie usunąć wacikiem.
Ja natomiast nałożyłam na twarz chlusnęłam w niego wodą i zauważyłam - hello, ale mi się na twarzy zrobiła emulsja...
Dodatkowo myląca może być konsystencja - typowy przezroczysty żel - sami zobaczcie :
Przy demakijażu potrzeba go bardzo niewiele - ok.2cm pasek wystarczy na zemulgowanie całej twarzy - tak jak mówiłam usuwamy wacikiem - doskonale radzi sobie z moimi SKIN79 BB, pudrem mineralnym, różem do policzków oraz tuszem (wodoodpornym btw):
Produkt ma delikatny (niechemiczny) zapach trawy cytrynowej, który czuć tylko po wyjęciu z opakowania, na twarzy nie ma w ogóle zapachu.
Aplikacja jest bardzo przyjemna - jest idealny do klasycznego demakijażowego masażu w stylu Azjatyckim.
Szybkość działania również-praktycznie natychmiast zaczyna emulgować i zamieniać się w cieniutką warstewkę pianki.
To co obiecuje producent to prawda - faktycznie nie drażni oczu (byłam bardzo, ale to bardzo uparta i nałożyłam go nawet na powieki i usta - połykając troszeczkę sprawdzając czy nie jest gorzki - ano nie jest i nie piekło mnie po nim gardło ;p - ciekawe czy ze względu na obecność olejku rycynowego nie będę miała później rewolucji żołądkowych, ale na opakowaniu jest jak byk "DON'T SWALLOW" xD , ale musiałam wiedzieć ;p czy faktycznie jest taki łagodny;)
Po usunięciu zanieczyszczeń sprawdziłam go micelkiem z biodermy(a wiecie żeby mieć pewność że mnie skubaniec nie oszukał;) i faktycznie za dużo nie zostało na waciku dla niego do roboty - raczej chodziło mi o usunięcie tego lekkiego filmu, który zostaje na twarzy po nałożeniu olejku.
Po całym moim "rytuale oczyszczającym" zauważyłam przede wszystkim, że nie miałam ściągniętej skóry twarzy, a przy mojej cerze często się to zdarza w czasie zwykłego demakijażu i muszę się wtedy ratować lotionem z hada labo, żeby ładnie nawilżyć skórę. W tym wypadku moja skóra była miękka w stylu "baby face" ładnie napięta i elastyczna.
Co oznacza ta 10-stopniowa formuła?
a otóż to, że to cacuszko nie ma 10- najbardziej potencjalnie szkodliwych składników czyli jest:
-bez parabenów,
-bez olei mineralnych,
-bez etanolu,
-bez benzopropylenu,
-bez siarczanów,
-bez sztucznych barwników,
-bez sztucznych substancji zapachowych,
-bez ftalanów (żywice),
-bez Talku,
- i wreszcie bez składników pochodzenia zwierzęcego - co więcej produkt nie jest testowany na zwierzętach.
Produkt jest testowany dermatologicznie (inaczej UE nie dopuściłoby produktu do sprzedaży na swoim terenie)
Dzięki czemu nie jest drażniący dla oczu:)
Z ciekawych składników mamy tu przede wszystkim:
źródło: parda.w.interia.pl |
Ekstrakt z Mydlnicy lekarskiej czyli byliny z rodziny goździkowatych, która jest znana ze swoich "pienistych" właściwości o skuteczności podobnej do mydła, a swoimi właściwościami przewyższa je ponieważ nie niszczy bariery hydrolipidowej oraz nie powoduje alergii - w ramach ciekawostki powiem, że odwary z mydlnicy są szczególnie przydatne w praniu delikatnych tkanin jak jedwab.
W żelu ma za zadanie usunąć zanieczyszczenia jednocześnie nie drażniąc skóry i ją nawilżając
źródło: wiedza.cc |
Aloes roślinka ,która jako sukulent doskonale przystosowała się do trudnych warunków bytowych swoim sokiem, który jest mieszaniną siarki, lupeolu, kwasu salicylowego, kwasu cynamonowego, azotu mocznika i fenolu, a także witamin (w tym rzadko występującej w roślinach witaminy B12) stanowi idealny środek w leczeniu ran, oparzeń, otarć skóry, łuszczycy i ugryzień owadów. Jest środkiem przeciwbólowym i łagodzącym zranione miejsca. Ma właściwości przeciwświądowe i ściągające jest często stosowany w krwawieniach z otarć naskórka. Ze względu na dużą zawartość wody aloes jest to świetnym środkiem nawilżającym i odmładzającym skórę. Aloes zwiększa elastyczność skóry przez zwiększenie ilości kolagenu i elastyny, jest również środkiem zmiękczający skórę i kojącym skórę. Pomaga w dostarczaniu tlenu do komórek skóry co zwiększa wytrzymałość i regenerację tkanki skóry, oraz powoduje zwiększony przepływ krwi przez rozszerzenie naczyń włosowatych w skórze.
Jednym słowem stanowi obietnicę gładkiej i elastycznej skóry :)
źródło: najlepszekosmetyki.pinger.pl |
Olejek jojoba - ostatnio stał się bardzo popularny w kosmetykach i nic dziwnego. Kocham olejki, a to maleństwo posiada główną zaletę jaką jest bezzapachowość oraz struktura podobna do sebum wydzielanego przez skórę - idealny dla skór suchych mających problem z wytwarzaniem naturalnej bariery ochronnej , natomiast dla skór tłustych równoważy wydzielanie sebum dzięki czemu chroni przed zaskórnikami i stanami zapalnymi skóry.
Łagodna i delikatna substancja zmywająca nawet wodoodporny makijaż.
źródło: zielonyklub.pl |
Ekstrakt z ogórka - który oczyszcza skórę dzięki dużej zawartości wody oraz składników mineralnych (w tym witaminy C - bo aż 11mg/100g H2O) jest właściwy dla cery nadwrażliwej, która nie toleruje mydła ani twardej wody. Jest doskonały do leczenia wysypki, ropni i innych wykwitów skórnych. Pomaga wygładzić skórę i usunąć plamy starcze, piegi, zmarszczki i w ten sposób odmłodzić skórę. Cukry zawarte w ogórku są substancjami czynnymi, które przyczyniają się do utrzymania zdrowego poziomu nawilżenia warstwy rogowej naskórka. Niektóre z tych substancji dodatkowo tworzą powłokę ochronną na skórze spowalniając utratę wody.
źródło:www.bliskonatury.pl |
źródło:polki.pl |
SKŁAD: Water, Cyclopentasiloxane, Cyclohexasiloxane, Butylene Glycol, Propanediol, Acrylates Copolymer, Triethanolamine, Cucumis Sativus (Cucumber) Fruit Extract, Propylene Glycol, Phenoxyethanol,
Caprylyl Glycol, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Ricinus Communis (Castor) Seed Oil, Ethylhexylglycerin, Saponaria Officinalis Leaf/Root Extract, 1,2-Hexanediol, Citrus Medica Limonum (Lemon) Peel Oil,
Disodium EDTA, Citrus Aurantium Bergamia (Bergamot) Fruit Oil, Citrus aurantium dulcis (orange) peel oil, Citrus Aurantifolia (Lime) Oil,
Aloe Barbadensis Leaf Juice, Pinus Sylvestris Leaf Oil, Eucalyptus Globulus Leaf Oil, Potassium sorbate, Sodium Benzoate, Helichrysum Italicum Extract.
Jeżeli powyższa lista to dla Was "czarna magia" polecam program analizujący składy : COSDNA.COM
Wystarczy skopiować INCI wkleić a program sam zaanalizuje kosmetyk pod względem - bezpieczeństwa, substancji drażniących , aknegenności oraz funkcji danej substancji - po prostu cudo:)
Podsumowując: MISSHA THE STYLE SOFT GEL LIP & EYE REMOVER to coś co zostanie w mojej kosmetyczce zdecydowanie na dłużej - po zużyciu planuję zakupić "większą partię" jak mam to w nawyku. Dobre produkty zawsze kupuję na zapas czekając na jakąś dobrą promocję ;). Jeżeli stosujecie w swoim demakijażu usuwanie BB i tradycyjnych podkładów olejkiem - Style Soft stanowi doskonałą alternatywę dla tych z Was, które tak jak ja znają się z Azjatyckimi olejkami i są nimi oczarowane. Cena kusząca nie powiecie, że nie - 25zł/70g przy bardzo dobrej wydajności produktu jest bardzo dobra. Ma stosunkowo małe opakowanie, ale na tyle duże, że na pewno starczy Wam na wakacyjny wyjazd i nie zabierze tyle miejsca w kosmetyczce co tradycyjny olejek. Duży plus za obecność olejku rycynowego w składzie - przy regularnym stosowaniu powinnam zobaczyć nawet różnice w moich rzęsach (choć po kuracji Long 4 lashes zastanawiam się czy da się z nich wycisnąć coś więcej) i innych dobrych składników - postawienie na mydlnice lekarską jako główną substancję oczyszczającą to coś czego oczekuję od naszych producentów , a niestety takich produktów tylko ze świecą szukać;( o obecności jojoba i aloesu chyba nie muszę wspominać.
Minusy? Jak dla mnie minusem jest zbyt uboga informacja w języku polskim co może budzić nieufność do marki - info powinno być bogatsze - jednak nie każdy zna angielski . Sama przez własne lenistwo "zmarnowałam" odrobinę cennego produktu przez mylącą nazwę "GEL" choć sam produkt jest wspaniały.
Produkty MISSHA można zakupić na:
MISSHA.PL
oraz w sklepie stacjonarnym MISSHA w galerii KING CROSS MARCELIN w POZNANIU
inne Azjatyckie i oryginalne produkty w dobrych cenach można kupić w sklepie BERDEVER.PL - właścicielka sklepu jest Polką mieszkającą w Japonii i kosmetomaczniaczką :) w jej sklepie zawsze można znaleźć fachową opinię i doradztwo oraz istnieje możliwość "spełniania naszych kosmetycznych zachcianek" na zamówienie" ;)
A Wy możecie polecić mi jakąś innowacyjkę Azjatycką jestem żądna takich informacji ;)
źródło:w2beauty.com |
Będę miała go na uwadze :)
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze :)
UsuńŚwietna recenzja! Dotychczas z Misshy miałam tylko jeden produkt (BB krem) i byłam z niego zadowolona :) Na codzień zmywam twarz i oczy olejkami więc ten "żelolej" wydaje się byc bardzo kuszący :D
OdpowiedzUsuńNoo ten BiBek jest legendarny :)
UsuńMissha to jedna z moich ulubieńszych marek kosmetycznych. Mają naprawdę świetne kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńDlatego zamierzam zapoznać się baaaardzoo blisko z tą marką :)
Usuńżelolej :) Ciekawa forma aplikacji, chociaż mnie i tak by kusiło żeby to jednak wodą zmyć... Sprawdzasz jak smakują wszystkie kosmetyki, czy tylko te do twarzy?
OdpowiedzUsuńCzasem coś tam posmakuje ;p przez przypadek ;)
Usuńmiałam krem bb tej firmy i byl lux
OdpowiedzUsuńNo właśnie mam na celowniku zakup tego legendarnego BB
UsuńNo ja tez mam lekki fiks - he he- na Azje. Teraz kocham BB Holika Holika w gabce. W życiu nie miałam lepszego kosmetyku. A wczoraj zaopatrzyłam sie w zel aloesowy i szminki na My Asia:).
OdpowiedzUsuńUUU podeślij mi link gdzie można kupić ten specyfik, a jeżeli recenzowałaś u siebie Droga Malkontentko to też proszę o linka ;)
UsuńPo raz pierwszy widzę, ale dosyć ciekawy produkt :)
OdpowiedzUsuńNo ja też właśnie pierwszy raz widziałam jak dostałam i naprawdę mnie pozytywnie zaskoczyło:)
OdpowiedzUsuńŚwietny produkt! Również zwróciłam na niego uwagę, gdy brałam udział w rozdaniu :P Moja skóra nie obejdzie się bez dokładnego demakijażu. Dużym plusem jest aloes w składzie.
OdpowiedzUsuń