Czy czujesz zapach Róży? Mleczko do ciała Le Chaterald 1802 z Mydlarni Marsyliskiej.pl
Zanim opowiem Wam o samym produkcie musicie o mnie wiedzieć , że jestem A-balsamiczna i antymaślana ;D . Prawdę mówiąc mam tak NIEwymagającą skórę na ciele , że raczej rzadko, z naciskiem na prawie wcale, nie używam tego typu produktów. A jak widzę kolejne takie cuś w boxie to w ogóle mam ochotę zagryźć bo takie rzeczy się u mnie terminują.
Żebym sięgnęła po balsam, masło itp. musi być naprawdę wyjątkowy i przede wszystkim UNIWERSALNY, bo używam takiego cacka do wszystkiego - stóp, rąk i czego tylko się da ( wiecie żeby szybciej zdenkować i sięgnąć po nowy xD bo nie da się ukryć, że mam ich spory zapasik. Nie lubię większości balsamów przede wszystkim za to, że nie wchłaniają się całkowicie tylko zostaje mi potem lepki film na ciele i mam wrażenie, że potem całe ubranie mam wyfajdane "tłuszczem" lub o zgrozo "parafiną" ( bo to niestety wiodący składnik tego typu produktów) .
Jakiś czas temu dzięki sklepowi Marsylijskie.pl trafiło do mnie absolutnie wyjątkowe i unikalne mleczko do ciała Rose firmy Le Chaterald 1802. Firma jak sama nazwa mówi pochodzi z południa Francji i jest wierna tradycyjnym recepturom. Produkty Le Chatelard bazują na najwyższej jakości certyfikowanych naturalnych składnikach i olejkach eterycznych. A ich mydła nadal wytwarzane są ręcznie i bazują oliwie z oliwek, oleju palmowym , arganowym lub ze słodkich migdałów.
W skład serii mleczek Lait Corporel wchodzą: Rose, Violett oraz Shea. Każde z nich bazuje na maśle shea, oliwie z oliwek oraz oleju sojowym i stanowią doskonałe źródło antyoksydantów.
Szata graficzna jest bardzo minimalistyczna i graficzna - samo logo firmy imituje starodawną graficzkę okolic południa Francji. Buteleczka jest wykonana z nietłukącego się przezroczystego plastiku dzięki czemu możemy zauważyć ubytek mleczka.Pompka działa bez zarzutu i pobiera idealną ilość - nie za dużo, nie za mało.
Sama konsystencja przypomina mi nieco konsystencję balsamów do rąk - jest stosunkowo lekka jak na produkt do ciała , dzięki czemu szybko się wchłania nie pozostawiając na skórze tłustego filmu a przyjemną nieco wilgotną poświatę dobrego nawilżenia i ujędrnienia skóry. Jako duży plus zaliczam też fakt, że produkt bardzo dobrze sprawdził się w roli kremu do rąk i balsamu do stóp - nie zostawia smug na pościeli itp.
Dzięki zawartości naturalnych składników jest to produkt hipoalergiczny nadający się zwłaszcza dla cer problematycznych, atopowych i suchych.
- Czy czujesz zapach róży? Ułamiemy kawał duży! :)
Pamiętam jak w podstawówce oglądałam w teatrze Jasia i Małgosię i to właśnie Jasiu wypowiedział tę kwestię :) . Bardzo skojarzył mi się z zapachem mleczka Rose.
Zapach róży w Le Chaterald jest bardzo intensywny, nieco kwaśny właśnie typowo różany - czytałam opinię niektórych dziewczyn, że uważają go za bardzo babciny i mdły ( stąd skojarzenie z Babą Jagą :D. Moim zdaniem jest to złudne wrażenie , bo po wchłonięciu zapach zmienia się na bardzo subtelny i delikatny - jak dobre francuskie perfumy ;) , co faktycznie czyni go nieco magicznym i wyjątkowym produktem :)
Podsumowując: fanki naturalnych składów bogatych w wszelkiego rodzaju dobra będą zachwycone :) La Chatelard bazuje tylko na takich wartościowych dla skóry. Szybko wchłania się i nie zostawia uczucia tłustości , a zapach jest bardzo różano-intensywny. Mleczko Rose faktycznie pachnie jak róże, ale potem zapach na skórze ewoluuje i nie jest
Mleczko Rose jak i inne wersje są dostępne w sklepie Marsyliskie.pl :)
LIFE IS BETTER WITH THE CAT!
