ASIAN BOX w wersji My Asia i Azjatycki Zakątek. Asian box w wersji Interendo.
Interendo ma dwie słabości. Boxy i Azjatyki. Azjatyki i Boxy. Kolejność dowolna. Połączenie tych dwóch rzeczy stanowi ucieleśnienie moich kosmetycznych marzeń i sama myśl o takiej hybrydzie powoduje, że moje hellokittowe serduszko zaczyna szybciej bić i dostaję kociokwiku.
No cóż taka kocimiętka ;p
Wyobrażacie sobie co czułam kiedy dowiedziałam się, że dwa sklepy My Asia i Azjatycki Zakątek, które mają już niemałe doświadczenie marketingowe i bardzo szeroki asortyment Azjatyków zdecydowały się na połączenie sił i stworzenie obiektu moich sennych westchnień ? ( no dobra może poza moim MENżem, ale on się nie liczy :D
O tak... Zwariowałam. Postanowiłam zagrać vabank i zamówić najlepiej od razu dwa , bo jeden dla siebie a drugi , żeby uszczęśliwić jakąś inną blogową duszyczkę w rozdanku.
Peszek chciał, że przedsprzedaż ruszała w dniu kiedy miałam dyżur , a wiedziałam, że taki boxo-smaczek i łakomy kąsek rozejdzie się jak świeże bułeczki i nie ma opcji żeby coś dla biednej Hello Kitty zostało, więc szybciutko wyklikałam do obu sklepów wiadomości z prośbą, o zarezerwowanie dwóch i się udało <YES! MISSION COMPLETE!>
Po zapłaceniu już tylko zostało prawie miesięczne oczekiwanie na tego spóźnionego zajączka, mikołaja , prezent urodzinowy - jak kto woli. Domysły snułam NIEmałe. Robiłyśmy z dziewczynami zakłady co się w nim znajdzie....
Uważałam praktycznie za pewnik, że będzie coś z Holikowej Aloe rodziny tylko nie w takiej MIKRO wersji...
Normalne opakowanie liścia ma 250ml , małe 55ml - wydaję mi się że tyle właśnie zużywam na jedno maseczkowanie aloesem włosów ;D
Różnica cenowa już taka kolosalna nie jest , ale objętościowo to co innego.
Ten produkt to jest absolutny hicior. Nic nie daje tak wspaniałego uczucia nawilżenia - skóry, włosów ( zwłaszcza włosów - moje to już nie wiedzą jak żyć bez holikowca ;p ) jak ten Aloes :) Zwróćcie uwagę, że SKIN79 zmodyfikował swój stary aloes tak żeby też miał 99% jak ten , ale Holika ma przewagę nad nim pięknym i praktycznym opakowaniem, do tego cenowo też korzystniej .
TYLKO CZEMU TAK MAŁO?
Obecność czegoś ze ślimakiem też w cale mnie nie zszokowała. Ślimak to bardzo Azjatycki i kultowy nawet u nas produkt. Liczyłam jednak bardziej na jakiś krem lub , serum lub ampułkę. Czemu? Myślałam, że jeżeli pianka tutaj się znajdzie będzie to pianka z limitowanej edycji Holiki - DODO CAT - widzieliście? Opakowanie z kotem jest przeurocze! Mam jednak to szczęście, że pewien Świrek-Muchomorek podarował mi niedawno tego kwiatka :D - o tak Pa Ti mówię o Tobie :D ;** więc moje sweet-ego zostało nakarmione, szkoda, że nie przez Asian box.
Black Snail to też taki NIE do końca pełnowymiarowy produkt - większość pianek ma 200ml ;)
Mask sheet to też obowiązkowy Azjato-podpunkt. Ta wydaję mi się dość interesująca ze względu na obecność sfermentowanego ryżu , do tego faktycznie ani My ani Azjatycki nie mają go w regularnej sprzedaży. Mimo wszystko jednak nie traktowałabym tego jako pełnowymiarowy produkty - bardziej jako miły czaso-umilacz i gest.
Cup-cake balsam do ust sama nawet chciałam sobie kupić :D Po prostu opakowanie jest bardzo w moim guście xD. Nie przeszkadza mi to, że muszę zanurzyć palucha , żeby wydostać ten balsamik do ust . Mam na to swój sposób - biorę czysty patyczek do uszu i po prostu nakładam.
Działa? Działa :D
Żelowa kredka do oczu... No powiedzcie czemu? Jakże to? Jakiś czas temu Azjatycki Zakątek wypuścił reklamę własnej produkcji eyelinera z Lioele w białym kolorze. Można ją zobaczyć <TUTAJ>
Pomyślałam "ooo pewnie dadzą " - fajnie , przyda się jestem ciekawa tego cudaka. Potem jednak wchodząc na stronę My zobaczyłam reklamę nowej maskary więc grubo zaczęłam się zastanawiać czy czasem to nie będzie hitem pudełka ...
A tu.... ooo... kredka... ( i to bardzo droga kredka....)
Pig-nose. Hem.. To pełen produkt czy dodatek? Sama nie wiem. Robię zakupy w My i czasem w ramach gratisu znajduje takie cudo. Teraz też tak jest czy jak?
Próbki... No próbki... Lubię próbki. Lubię za to , że przekonują mnie do jakiegoś produktu lub nie. Lubię je za to, że są tak małe, że nie mam problemu z braniem ich do pracy albo na wyjazdy . Raz zużywam i ich nie ma. My asia słynie z tego, że NIGDY NIE ŻAŁUJE swoim klientom próbek. Czemu więc tylko 3?
Całość prezentuje się o tak właśnie jak poniżej:
Jak widać na powyższym obrazku głównie widać pudełko ze śliczną grafiką Reoa. Chwała jej pracy. Bardzo lubię grafiki jej autorstwa. Czytuję nawet jej bloga Hime Chatte i podziwiam jak bardzo jest charyzmatyczną dziewczyną - zdecydowanie jej praca uratowała szatę graficzną. Inaczej to byłby karton. Po prostu karton .
Wierzcie mi przed napisaniem tej recenzji musiałam ochłonąć. Pudełka przyszły do mnie na szczęście spóźnione - dzisiaj i zdążyłam trochę otrzeźwieć z szoku. Przejrzałam i przeczytałam masę opinii i widzę, że nie tylko ja dochodzę do pewnych wniosków.
Kiedy dowiedziałam się, że będzie to pudełko zapłakałam z radości. Kiedy wiedziałam co w nim będzie też płakałam - z wściekłości. To jest teoretycznie pierwszy Azjatycki box , ale czy na pewno?
Pamiętacie wspaniałe pudełko SKIN79 i Shiny (tfuuuu tfuuu...) box ( to tfuu to na shiny, nie lubię ich wiecie czemu ;) ? Tak mówię o love your skin - pisałam o nim TUTAJ! . O tak, tam były , ochy i achy bo wszystko było dopięte na ostatni guzik, produkty PEŁNO PEŁNO wymiarowe. Wielkość pudełka , karta, opakowanie , kurier, a nawet cena - 139zł z przesyłką była tego warta - nie pożałowałam żadnej wydanej na tamto pudełko złotówki. Czułam się wtedy jak Gollum "My treasure" , teraz też się czuję jak Gollum ale w wersji " THIS UGLY HOBBIT'S!".
Mam wrażenie, że My Asia i Azjatycki Zakątek trochę się nie dogadali. Wygląda to tak jakby My dostarczył kosmetyki, a Zakątek zajmował się pakowaniem i dystrybucją. Brakuje mi tu niszowych i trudno dostępnych w Polsce marek, które sprzedaje Zakątek. Być może jest to wynikiem, że ostatnio Zakątek zajmował się rozkręcaniem sklepu stacjonarnego i jakoś zabrakło mu weny na własne trzy grosze. Są to oczywiście moje własne przypuszczenia i domysły. Autorzy jeszcze przed wypuszczeniem pudełek przepraszali za ich zawartość - nie rozumiem więc czemu nie naprawiono jeszcze wszystkiego zanim boxy trafiły w nasze ręce - info o boxie było już ponad 2 miesiące temu ., przedsprzedaż - miesiąc temu.
Zanim zaczęłam pisać, pomyślałam, że może jestem za mocno rozpuszczona przez to, że kupuję masę boxów - przeszłam, przez beglossy, shiny, joy, chill, pretty, lovely i itp BOXY. , do tego sama często robię różnego rodzaju niespodzianki dziewczynom no i całkiem sporo dostaję od WAS ( niebawem i taki post bo w tym miesiącu mam wrażenie, że dostałam więcej boxo-niespodzianek niż w marcu kiedy miałam urodziny - oj naprawdę same skarby! ) , ale potem doszłam do wniosku , że to nie o to chodzi.
Ten Box miał potencjał. Miał potencjał, który nie został wykorzystany i jest mi trochę przykro.
Czemu? Bardzo chciałam żeby to był hit. Bardzo chciałam, zrobić super rozdanie z tym boxem w roli głównej , bo wiem, że był na niego duży popyt i był trudno dostępny plus cena prawie 100zł nie jest ceną na każdą kieszeń, a Azjatyki są niestety drogie. Chciałam Was rozpieścić , a także udowodnić, że Azjatyki to są najlepsze kosmetyki na świecie. Chciałam się cieszyć sukcesem tego boxa. O tak. Trochę prysły moje dziecinne marzenia. Kocham Azję i kocham Boxy. Ramen.
Postanowiłam, że owszem zrobię rozdanie z tym boxem, a nawet oboma, ale w mojej modyfikacji. To znaczy, że Interendo wypełni pustą przestrzeń w tych kartonach sama jeszcze nie wie czym, ale wierzcie mi , że jeżeli to zrobię pudełko będzie wyglądało w taki sposób jaki chciałaby dostać Hello Kitty, do tego zapakuję wszystko tak jak lubię - kolorowo, krzykliwie, ładnie z odręcznie napisanym liścikiem , bo takie małe gesty mają ogromną moc . Tak komponuję moje przesyłki prezentowe - wkładam w nie takie rzeczy jakie sama chciałabym dostać, ale też w taki sposób , żeby sprawić przyjemność obdarowywanemu. To jest istota każdego boxa - KINDER SURPRISE! DON'T WORRY BE HAPPY! :))
Dobra teraz odrobina podsumowania. Samo pudełko nie jest złe. Mówię to obiektywnie. Sorry, memory, ale ile razy w moje ręce trafiła totalna szmira od shiny albo beg. ... To są dobre kosmetyki, możecie mi wierzyć na słowo , bo generalnie Azjatyki są zdecydowanie lepszej jakości niż te nasze wynalazki, chodzi po prostu o to, że jest tu tej Azji trochę za mało. Wszystko jest takie mikro, oczywiście oprócz ceny. Brak efektu WOW, kropki nad i, strzały w serduszku, dziurki w pączku itp. Trochę też nie wierzę, że oba sklepy nie wiedziały co najlepiej się sprzedaje i co najbardziej lubią klientki - prowadzą swoje sklepy już dość długi czas i rynek zapotrzebowania w Polsce jest im raczej znany.
Chcecie wiedzieć jak jak bym skomponowała tego boxa? Nawet jeżeli nie to i tak Wam powiem xD.
My Asia:
AZJATYCKI ZAKĄTEK:
Próbki - wedle uznania.
Tak wiem, zwariowałam, ale pierwsza edycja musi być z przytupem.
Na sam koniec pewnie zastanawiacie się czy kupię następną edycję. W moim przypadku odpowiedz jest prosta - TAK KUPIĘ, bo mam nadzieję, że nie jest to ostatnie słowo Asian Box.
LIFE IS BETTER WITH THE CAT!
