OPRÓŻNIAMY NASZE KOSMETYCZKI #2 - kosmetyki do pielęgnacji twarzy ;) 10 kroków koreańskiej pielęgnacji w wersji INTERENDO :D
Zapewne dla nikogo szokiem nie będzie,że moja pielęgnacja wygląda podobnie tak jak powyżej, aczkolwiek przyznaję, że NIE przestrzegam dwóch punktów z powyższych , albo w sumie raczej są u mnie zmodyfikowane ;p . Z biegiem czasu każdy ma swoje metody i wypracowuje własny system.
Mam Azjatozajawkę już dłuższy czas i musicie wiedzieć, że moja pielęgnacja to proces MEGA dynamiczny. Oznacza to , że po zdenkowaniu RZADKO kiedy wracam do tego samego produktu , pomimo tego że jest SZALENIE dobry. Nie jest to raczej moja złośliwość ani przekora, tylko ŁAKOMSTWO ;p.
Nie umiem tego inaczej nazwać - jestem jak POCKEMON GO - pojawia się na GPSie jakiś nowy pockemon- azjatyk i jak leming muszę skiknąć po niego , żeby zdobyć jakieś combo :D . A jak już złapię mojego ukochanego Hello-czu ;p to się cieszę jak szalona :D .
Mam jednak kilka swoich Hello-chu i będę strzec je i stosować jak skarby :D i na pewno to tu podkreślę, które skarbeńki są moimi osobistymi słodziaczkami :D . Prawdę mówiąc powinnam tego posta napisać już dawno , ale miałam wrażenie, że ten temat jest tak oklepany, że aż wyczerpany do cna i tylko bym się powtarzała , ale no cóż wyzwanie dało mi małego kopa w mój leniwy zadek ( bardziej rozmiarów Beyonce ;p - i pewnie dlatego tak ciężko mi go ruszyć bo ciężki :D.
W skrócie mogę powiedzieć tyle, że całość systemu jest BARDZO SKUTECZNA.
Mówię to z perspektywy kogoś kto jest w tym systematyczny, stosuje ją już hmm... tak , żeby nie skłamać ponad 2 lata? i nie boi się modyfikować zabawy - nikt przecież nie powiedział , że trzeba być wiernym jednej marce ( zresztą każda Koreanka powie Wam, że coś takiego nie istnieje :D - tylko świnia nie zmienia zdania :D
1. Ogladając posty innych dziewczyn, które wzięły udział w wyzwaniu ( jak wchodziłam na stronkę trusted to było ich bagatela 74 ) uderzyło mnie, że bardzo mało osób używa olejów do demakijażu. Sama kiedy czytam komentarze pod postami , w których piszę o olejach często boicie się testowania z obawy, że ZAPCHA SKÓRĘ.
Ok. Żeby wszystko było jasne - Cioteczka Interendo ma chimerną skórę z tendencją do zakórniczenia, codziennie wali na swój ryjek tonę kosmetyków w tym krem BB , który pływa w silikonach i mogę z ręką na sercu powiedzieć, że OLEJE znacząco poprawiły kondycję mojej skóry - przestałam się męczyć z zaskórnikami w miejscach gdzie robił mi się trądzik kosmetyczny. Aktualnie dzięki swojemu uporowi maniaczki praktycznie udało mi się zminimalizować wągro-zmorę :D . Tylko mój nochalek jest toporny :D i z nim walczę czasem mechanicznie ;p, ale do reszty twarzoczaszki nie mam zastrzeżeń :D
Żeby było śmiesznie - co bardzoooo mnie zdziwiło - totalnie nie mogę się czepnąć nawet tych , które mają w składzie MINERAL OIL - najbardziej nowoczesne aktualnie hiciorskie warianty oleji czyli BALSAMY do demakijażu to właśnie MINERAL OIL w wersji stałej :) - ostatnio ubóstwiam je :D, bo nie ma opcji, żeby się wylały i zafajdały torebkę :D
Poniżej przedstawiam Wam stadko moich ulubieńców w bardzo okrojonej wersji - tylko te, które aktualnie denkuję
DHC deep cleansing Oil :) To jest bardzo dobry produkt a wręcz perełka na tle innych Azjatyków - całkowicie na bazie naturalnych składników z dominacją oliwy z oliwek, która jest wyczuwalna nawet w zapachu ( co mnie osobiście irytuje, bo po nałożeniu na twarz czuję się jak sos do sałatek knor) , ale nie da się ukryć, ze stosowanie go nie daje absolutnie żadnych ubocznych skutków .
Jako , że nie lubię zapachu DHC mieszam go z innym cudeńkiem o zapaszku dumnej limonki :D . Nowość na Polskim Rynku - THE SKIN ( można kupić w JUUI.PL ) , ma w składzie niestety mineral oil , ale po wymieszaniu pompka do pompki z DHC daje unikalny produkt :) . Cala seria THE SKIN RAPHA pachnie limonką :) . Fani energetycznego cytrusa będą w niebo wzięci :D ( patrz ja :p)
Banila co. Clean it ZERO kupiłam pod wpływem Charlotte ;) . Balsam ma lekko landrynkowaty zapach i ubóstwiam go za konsystencję, która póki jest w słoiczku jest stałą, a pod wpływem dotyku rąk i masażu topi się jak czekolada :D . Oleje w kremie mają jedną dobrą rzecz , której nie mają dla mnie płynne - kiedy nakładam do demakijażu oka , któryś z nich nie mam efektu mlecznej szyby przed oczami :)
FRESH LIMESHERBET CLEANSER ze SKIN79 podobnie jak olej THE SKIN pachnie limonką ;D używam go w pracy :D zapaszek mnie czaruje ;D
Jeżeli chodzi o demakijaż oka to jestem wierna Bifeście - tylko ona radzi sobie z wodoodpornościa FASIO :D do tego nie podrażnia moich wrażliwych oczu i zostawia lekką nawilżającą nieco tłustą warstewkę ochronną w delikatnych miejscach oczu :)
2. Trochę mnie śmieszy określenie kosmetyk na bazie wody :D czytajcie - pianka lub żel do twarzy :D , choć zdarzają się wariacje w tej dziedzinie jak chociażby Canadian Clay Pore Cleanser z Neogen :D . Negoenu ostatnio u mnie pełno i w ogóle nie żałuję :D . Kocham, ubóstwiam i przeżywam nową fascynację kosmetykami :D .
Canadian Pore Cleanser ma konsystencję białej pasty , to produkt na bazie glinki, który można stosować na dwa sposoby - albo jako myjacz do twarzy albo jako maseczkę. Skóra po nim jet oczyszczona na maksa :D pory obczyszczone i domknięte ;3
Jeżeli chodzi o mnie i klasyczne mycie twarzyszcza to jestem fanką pianek :D Pianka to dla mnie produkt idealny - miękki obłoczek otulający twarz :D . Najbardziej lubię tę , które są od razu gotowe - czytaj naciskam pompkę i jest biała beza ;D . Tu znowu moja fascynacja Neogen :D . Na dnie pływają liście herbaty i żurawina :D Kocham je na zabój ;D Widziałam jeszcze inne wersje ;p na pewno będą moje ;p A co :D
Przeżywam ostatnio dziką fascynację <WIBRATOREM NA TWARZY> czyli soniczną szczoteczką FOREO LUNA MINI. Od czasu kiedy ją mam zastanawiam się jak żyłam kiedy jej nie miałam :D Całość trwa 2 minuty w sumie 4 sygnały na podzieloną strefę twarzy a ja odkryłam , że łapię się na tym, że po skończeniu raz odpalam drugi takie to masowanko jest przyjemne ;p . Mało tego xD Ostatnio używam jej nie tylko do mycia pianką ale i kiedy nakładam olej ;p Wrażenia bezcenne :D
Moje oczyszczanie twarzy jest naprawdę trzy etapowe - na koniec myję twarz wacikiem z cleansing water ROSE oczywiście z NEOGEN xD , na dnie pływają płatki róży ma piękny delikatny zapach różany , bardzo bardzooo dobry produkt - można go stosować nawet do demakijażu oka i też radzi sobie z opornością FASIO :D .
3. Peelingowanie przeżywa ostatnio u mnie APOGEUM. Jakiś czas temu dowiedziałam się , że istnieje coś takiego jak wieloetapowe peelingowanie xD i ostatnio gorąco i namiętnie je na sobie testuję ;D haha , ale o tym kiedy indziej ;p
Bardzo polubiłam się BIO-PEELEM z NEOGEN ( normalnie wiem szok xD ) Mam wersję z cytryną i winogronem. Mimo jednak mojej miłości ku witaminie C , wersja WINE kupiła mnie swoim rewelacyjnym SOCZYSTYM zapachem :D . Naprawdę ma się ochotę zjeść go :D .
Wacik ma dwie strony - jedną taką ooo w kółeczka i koi skórę po działaniu siateczki peelingującej.
MARVEL WHITE ZERO BLACKHEAD Z GINVERA to mój ulubiony peeling enzymatyczny :) Nic tak pięknie nie usuwa i DOMYKA pory jak właśnie ten maluch z zieloną herbatą i shiso :D
4. Wiecie , jeżeli o mnie chodzi to nie za bardzo lubię TONIZACJĘ, zamieniam ten podpunkt na LOTIONOWANIE ;p jak po cichu nazywam go ;p . Czemu? Tak naprawdę głównym sekretem pięknej cery jest NAWILŻANIE :) . Staram się nawilżać swoją skórę kiedy tylko mogę ;p . Niekwestionowanym królem nawilżenia jest lotion z Hada Labo. Nie spotkałam się z lepszym produktem do nawilżenia - wystarczy nałożyć KROPELKĘ na LEKKO wilgotną twarz , a cząsteczki hialuronu w nim zawarte spęcznieją i dadą efekt <WOW-NAWILŻENIA> w sekundę :D . Wydajność - KOSMICZNA.
Teraz jednak kiedy jest lato , moja skóra potrzebuje podwójnego kopa nawilżenia , zwłaszcza , że mam skórę z gatunku suchej. Uwielbiam Norel - POLSKĄ MARKĘ! i delektuje się jej nowym dzieckiem w mojej kolekcji PROFILLER z aktywatorem hialuronu :D . Muszę powiedzieć, że moja skóra tak go lubi, że idealnie współgra nawet z makijażem ;p
5. Jeżeli chodzi o esencje czyli bardzo lekki wodnisty produkt przygotowujący skórę do wchłaniania kosmetyków pielęgnacyjnych jestem wierna esencjom drożdżowym - kończy mi się aktualnie opakowanie 94,5 % esencji drożdżowej z Mizon i jestem z niej bardzo, ale to bardzo zadowolona , w swojej skuteczności - przyspiesza regenerację naskórka jest moim zdaniem dużo lepsza od legendarnej esencji z Missha Time Revolution .
6. Uuu.... Ampułki i koncentraty.
Moi mili Państwo przedstawiam Wam produkt , który odmieni życie Waszych przebarwień na skórze - czytaj zeżre je w jedną noc ( oczywiście jeżeli nie są zbyt intensywne ;p inaczej zabiera mu to trochę więcej czasu ;) SERUM FRESH JUICED VITAMIN DROP z witaminą C wiedziałam, że jest wyjątkowe po jednym użyciu. Ni to woda ni to olej , ale bez dwóch faz , w konsystencji niby olej , ale po nałożeniu na twarz skóra wypija go ja wodę nie zostawiając grama tłuszczu. W kontakcie z skórą czuć ciepło. Mam wrażenie, że jest tym intensywniejsze im więcej przebarwień musi zeżreć. To serum przepięknie wyrównało mi koloryt cery . Kiedy mam przebarwienie po kosmicie i nałożę kropelkę na noc w tym miejscu rano praktycznie nie ma śladu. Pokuszę się tu o stwierdzenie , że jest to produkt na miarę 21- wieku . Zaczęłam denkować już 3 opakowanie i nie sądzę, żebym wymieniła ten preparat na inny!
A tu oczywiście ślimak ;D Ślimak pokazał mi już rogi dawno i testuję go w różnych kompilacjach i wariacjach . Ślimak ślimakowi nierówny czytaj. zawartość ślimaka w ślimaku jest różna i trzeba naprawdę się naszukać żeby znaleźć swojego ukochanego ślimaka. Akurat denkuje Mizona, ale szczerze mówiąc NIJAK się ma do swojego brata SNAIL NUTRITION ze SKIN79, który NIESTETY, ale został WYCOFANY!!!!!! Skandal normalnie ;/
7. W moim wypadku maseczka w płachcie musi być zabawna :D Uwielbiam i chętniej stosuję takie, które mają zabawne graficzki :D Nie żałuję sobie maseczek :D stosuję je gorąco i namiętnie :D . Zależnie od mojego nastroju i humoru - nawilżające- anty-age- rozjaśniające itp. co mi w duszy gra albo co moja ręka wyciągnie ze zbiorów ;D hahah ;D
8. Krem pod oczy to u mnie obiekt z cyklu <SZUKAM KAMIENIA FILOZOFICZNEGO> . Szukam, szukam i nie mogę nadal znaleźć. Zmieniam kremy pod oczy jak rękawiczki i ciągle jestem niezadowolona do końca ,ale sądzę, że jest to efekt po prostu tego, że JEDNAK SIĘ STARZEJĘ xD . Cienie pod oczami i skóra bibułka to masakra ;p Kiedyś tego nie było hahaha.
PINK ENERGY EYE GEL to powiem Wam szczerze, produkt z cyklu bardziej bajer niż robi cokolwiek xD. Ma bardzo ciekawą metalową końcówkę , ale sam produkt wewnątrz budzi we mnie mieszane uczucia . Czemu? Bo to produkt dla mnie obojętny zarówno dla skóry jak i działania ;D Ale lubię posmyrać sobie nim oczka ;D ,bo trzy metalowe kulki na końcu przyjemnie chłodzą ;p.
Po smyranku nakładam bardziej treściwy produkt - aktualnie Snail Secret z tianDe . Uważam z ręką na sercu , że nie ma lepszych produktów niż te ze śluzem ślimaka - dlatego naprawdę warto stosować je pod oczy. Ten jest zaskakujący nawet w swojej konsystencji - ciągnięcie się jak karmel :D
9. to jest pod punkt, który u mnie wygląda inaczej. Nie lubię maseczek na noc. Starałam się do nich przekonać wierzcie mi , ale przy moim wierceniu dupskiem w nocy w efekcie kończyło się na tym, że wszystko dookoła było wyfajdane plus moja twarz miała grono obcych , a tego nie znoszę ;p
Zamiast tego na noc stosuję kremy , ale bardziej lubię te , które mają lekką żelową konsystencję i szybko się wchłaniają.
Ostatnio takim <BOGIEM NAWILŻENIA> jest dla mnie Aloesowy "krem" Z COSRX . Ma bardzo lekką żelową konsystencję i przepięknie koi i nawilża skórę :)
Jedynym "treściwszym" kremem , do którego udało mi się przekonać w całym moim żywocie jest Face-lifting cream z BIO-ESSENCE . Nie na darmo zasłużył na bycie bestsellerem sprzedażowym. Go trzeba na sobie poczuć - efekt napinania jest wyczuwalny na skórze praktycznie od razu. W zestawie jest nawet miareczka do mierzenia efektu napinania ;D .
Oooo ten mały niebieski kosmita z Dear Klairs to moja najnowsza zdobycz :D Kocham go za kolorek :D Widział ktoś takiego Aliena? hahaha :D jednak oprócz kolorku nie można mu odmówić skuteczności :D.
10. Filtrowanie twarzy to dla mnie podstawa. Kiedyś uważałam , że opalenizna to synonim piękna, dzisiaj uważam, że to synonim raka skóry i zmarszczek . Promienie UV uszkadzają włókna kolagenowe i efekty tych zniszczeń widać w późniejszym czasie . Po tym jak napatrzyłam się piękne jędrne buźki bimajo ( kobiety bez wieku) sama zapragnęłam mieć taką po 40-stce ;p hahaha. Dlatego niezaleznie od pory roku nie wychodzę bez filtra na twarzy :D .
Najbardziej lubię tę ze słowem "GEL" czemu? Bo to są filtry chemiczne, które nie bielą i nie zapychają mojej skóry, do tego mam wrażenie , że ją lekko nawilżają w przeciwieństwie do mineralnych , które ją mocno przesuszały .
Ostatnio SKIN79 zaproponował nowy produkt, który całkiem przypadł mi do gustu :D . Lubię go za jego minimalistyczne opakowanie :p
DHC z limitowanej edycji z Alicją w Krainie Czarów też lubię za opakowanie hahahah :D . Kobieta przekorną przecherą jest :D .
Tyle w telegraficznym skrócie :D
LIFE IS BETTER WITH THE CAT!
A w mojej wersji wyzwania właśnie olej przy demakijażu się pojawia :D Maseczki w płachcie zaczęłam ostatnio robić sama, szukam idealnego mixu. Kosmetyków azjatyckich też coraz więcej, bo dałam się wkręcić w "azjatozajawkę" :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Podoba mi się to w jaki sposób to opisałaś. Każdy etap po kolei razem ze swoimi komentarzami. A zdjęcia też są bajeczne ;)
OdpowiedzUsuńTeż kocham oleje <3 ale kiedy mam lenia to nakładam piankę O2 Skin79 i samo się myje hihi:D muszę pomyśleć nad jakimś kremikiem pod oczy ze śluzem ślimaka... ogólnie to nienawidzę mojej skóry pod oczami;<
OdpowiedzUsuńTeż kocham oleje <3 ale kiedy mam lenia to nakładam piankę O2 Skin79 i samo się myje hihi:D muszę pomyśleć nad jakimś kremikiem pod oczy ze śluzem ślimaka... ogólnie to nienawidzę mojej skóry pod oczami;<
OdpowiedzUsuńNiebieski krem to chyba coś dla mnie:) ciekawi mnie też serum Klairs i to limonkowe ze Skin79:) aż jeden produkt znam i jest to Norel:P
OdpowiedzUsuńRzeczywiście w skrócie... ;)
OdpowiedzUsuńJa jestem jedną z tych osób, które się jeszcze do mycia olejkami nie przekonała. No ale ok, pierwszy krok zrobiłam, kupiłam. Ale przecież obie wiemy, że kupić to nie znaczy używać. ;) Próbowałam za to nakładać olejki na twarz czy ciało jako nawilżacze i hmm... no nie cierpię ich dotykać. :D
o tak, bałam się olei w demakijażu, ale mam zamiar spróbować niebawem ;)
OdpowiedzUsuńOleje do demakijażu stosuje od niedawna i pierwszy własnie denkuję. Wiem, że juz przepadłam. Tyle cudów u Ciebie przeczytałam, że nie wiem co najpierw chce mieć. A to serum rozjaśniające to kupię już po weekendzie :)
OdpowiedzUsuńTwoja kosmetyczka jest boska ;*
OdpowiedzUsuń♥
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZ wyżej pokazanych rzeczy i kosmetyków znam i mam foreo lune mini, esencję drożdżową mizon i serum/ampułkę ślimakową mizon. O ile foreo lune mini i esencję drożdzową uwielbiam, to do serum/ampułki ślimakowej mam już mieszane odczucia. Zaciekawiłaś mnie tym kremem aloesowym cosrx :)
Usuńlink do koko : http://allegro.pl/listing/user/listing.php?us_id=43704466
UsuńA ja post u Ciebie jak zwykle czytam z rozdziawioną buzią myśląc "chcę to wszystko!". Oczywiście większości kosmetyków nie znam, nie słyszałam, ale nie wątpię że są świetne :)
OdpowiedzUsuńHa! A u mnie olejek do demakijażu jest :) Choć w sumie jednak chyba bardziej wolę mojego różowego Garniera :>
Nasza pielęgnacja wygląda całkiem podobnie, choć Twoja jest jeszcze bardziej rozbudowana :D A myślałam, że to ja dużo używam ^^
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tego olejku DHC deep cleansing Oil i kilku innych kosmetyków ^^ Z początkowo chciałam się ustosunkować do każdego z nich, ale wtedy ten komentarz pisałabym rok a właśnie się wybieram na wesele haha :D
Powiem tylko tyle - nie kuś, bo mój portfel będzie płakał kiedy złożę zamówienie :P Całe "szczęście", że część z tych kosmetyków jest trudno dostępna hahaha
Oleje do demakijażu są super. Moja pielęgnacja jest trochę skrócona, ale powoli dodaje kolejne elementy.
OdpowiedzUsuńJa również nie wyobrażam sobie zmywania makijażu bez oleju lub balsamu. Z polskich polecam olejki Biochemia Urody lub emulsję Vianek. Peeling enzymatyczny musze wpisać do listy zakupów. A co najważniejsze - mimo tego, że bardzo lubię jakieś kosmetyki, to jestem tak samo lasa na nowości jak Ty ;D
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie ta maseczka w płacie. Świetny wpis! :)
OdpowiedzUsuńMoja cera akurat olejów nie lubi:( ale maseczki w płachcie już jak najbardziej ;)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie znam tych kosmetyków, ale niektóre mnie zaciekawiły ;D
OdpowiedzUsuńW końcu się doczekałam takiego postu - powiem szczerze, że bardzo byłam ciekawa jak wygląda pielęgnacją krok po kroku u Interendo :D
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post, właśnie nie raz chciałam aby ktoś pokazał swoją pielęgnacje według tych etapów :) Eh niestety moja bardzo skłonna do trądziku cera nie lubi wszelkich pianek i żeli, które równają się z kontaktem z wodą :/
OdpowiedzUsuńA ten lotion mi się marzy!!
No i przez ciebie mimo kilogramów nowości musze znależć kolejne trzy produkty a mowa o :
OdpowiedzUsuń-Canadian Clay Pore Cleanser,
-BIO-PEELEM z NEOGEN,
- SERUM FRESH JUICED VITAMIN DROP. Zabiłaś mnie Pati tymi opisami i teraz je chce !
Czy ja widzę łupy z kokosklepu? Parę rzeczy, które sobie upatrzyłam na kolejne zakupy :PPP
OdpowiedzUsuńSerum z witaminą C <3
Nie znam nic i bardzo koreańsko tutaj :) jakoś nie umiem się przekonać do demakijażu olejkami (po prostu nie lubię tłustości olejków)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się Twoja pielęgnacja. I przede wszystkim podoba mi się to, że zastosowałaś się do wszystkich kroków, a dopiero potem wprowadziłaś swoją modyfikację. Kosmetyki azjatyckie są dostosowane do pielęgnacji azjatyckiej i szlag mnie trafia kiedy czytam niepochlebną opinię o piance myjącej, która nie domywa makijażu... no nie domywa, bo jest przeznaczona do zmywania resztek i olejku, a nie do używania samodzielnie. To samo tyczy się BB i innych kosmetyków. Nie domyją ich, a potem rzucają BB w kąt bo zapycha.
OdpowiedzUsuńZ polskich produktów bardzo fajny jest olejek do mycia Bieledny. Bardzo go polubiłam po czym gdzieś przeczytałam, że ma na pierwszym miejscu parafinę i że to katastrofa. Na olejek się obraziłam, ale lubiłam go na tyle, że zaczęłam czytać o tej zabójczej parafinie... jedyne co jest w niej nie tak to to, że może zapychać skórę skłonną do wyprysków, ale co ma zapchać w olejku który jest na twarzy przez chwilę, a potem jest jeszcze drugi etap mycia? No więc do olejku powróciłam :) a moja cera jest mi za to wdzięczna. Dodam, że mam cerę trądzikową i olejków zamiast kremu nie toleruję.