LIFERIA LISTOPAD 2016r. i WYNIKI ROZDANIA TOO FACED!!!



Nowy Rok , nowe możliwości jak to się mówi ;p Hahaha a u mnie "stary post" ;p w sensie już na pewno widzieliście i czytaliście , ale jeżeli choć trochę lubicie mój zakręcony punkt widzenia to na pewno lookniecie i tu ( zwłaszcza, że na końcu wyniki rozdania too faced hahaha taki ze mnie konspirator xD ) ;p . Przed świętami przeczytałam bardzo miłego posta na temat swojego świątecznego prezentu dla Eweliny - secretaddiction86 na jej blogu i uśmiałam się z jej komentarza, że musiała przyzwyczaić się do mojej formy wypowiedzi - Ewelina wiesz to chyba najlepszy komplement jaki w życiu dostałam :D hahaha. 

W ogóle zostałam zapytana  czy strajkuje , czy zasypały mnie prezenty - ale NOPE . Żyję i mam znowu trochę czasu na wesołą twórczość autystyczno-artystyczną.  W okresie przedświateczno-noworocznym w moim zawodzie jest podwójna robota ( no wiecie nikomu się nie chce iść na dyżur zwłaszcza, że jak na złość wszyscy postanawiają chorować z podwójną siłą i jest naprawdę ciężko)

Generalnie rozpoczynając swoją refleksję na temat listopadowej - 2 edycji Liferii muszę przede wszystkim zacząć od tego , że pudełko mocno podkręciło tempo i 3 edycja grudniowa ( o tak post niebawem) była jak dla mnie wręcz wybitna ;) , choć już na widok listopadowej pociekła mi ślinka i wyglądałam z niecierpliwości na swoją ;) .

Listopad to jak dla mnie najbardziej przygnębiający miesiąc w roku i prawdę mówiąc czasoumilacze jak najbardziej wskazane :D . Słoneczna ulotka zwiastowała dla mnie odrobinę letniego ciepła , na które czekam jak na zbawienie ;p ( no coooo.... ) . Lubię monotonną madżentową szatę graficzną pudełka- daje naprawdę dużo możliwości własnego DIY - zwłaszcza dla fanów mocnego różu :D hahaah.

Choć produkty zdominowała Hiszpania ten magiczny - wręcz ognisty kraj i to w sumie dobrze , że w tych ponurych dniach zawitało trochę jej temperamentu - oleeee!!! :D



Zacznę od produktu , który podobał mi się najbardziej - a czemu? W beauty boxach często brakuje dobrych produktów do make-upu . No co... Mówię prawdę ile to razy przymykałam oko na szajsiarskie kredki do oczu w byle jakich kolorach, osypujące ( albo wręcz rozsypujące ...) się cienie, kiczowate lakiery do paznokci (które głównie je zżerały) , o beznadziejnych podkładach nie wspomnę (bo dziewczyny lubią brąz xD )... Dlatego na widok pięknej minimalistycznej kasetki zawierającej podkład w kamieniu serduszko zabiło mi szybciej :D

VG Professional choć Hiszpańskie pochodzenie to jak dla mnie duszę Azjatycką ;p :D  . Przyjemny delikatny produkt z nutką jaśminu bardzo ładnie stapia się z moją cerą i daje naturalny efekt :) Duży plus - SPF 15 ;p . No co jestem na punkcie spików spaczona :D .  Odcień jaśniejszy  i ciemniejszy , w zależności od tonacji cery może być zarówno pudrem jak i bronzerem. Przyjemna gąbeczka w obsłudze daje efekt - silky - smooth  . I to duże lusterko. Jedyne co mnie drażni to efekt palcowania na czarnej kasetce ,ale to jest do przeżycia.


Naobay Hydra Plus Cleansing Milk i UNANI  to dwa kolejne pełnowymiarowe produkty z Hiszpanii . Naobay to marka , którą znam i lubię już z innych boxów z tego co zauważyłam u nas praktycznie niedostępna więc mocno się cieszę, że trafił do mnie kolejny kosmetyk od nich. Zwłaszcza , że ostatnio skończyła się moja ulubiona dwufaza ;p , która usuwa praktycznie NIEzmywalny tusz do rzęs Fasio, a to mleczko całkiem nieźle sobie z nim radzi - tym lepiej dla mnie. Kiedyś używałam do demakijażu oka tylko mleczek więc miło wrócić do korzeni.

Maseczka UNANI przypadła mi na pierwszy wizus ,bo ma to co lubię - pompkę airless :D Szkoda, że nie ma przezroczystej butelki , żebym mogła zauważyć ile ubyło , ale wybaczam xD Hahaha :D . Często korzystam z maseczek więc i ta znajdzie zastosowanko ;p . Produkt interesujący - zarówno ma oczyszczać jak i nawilżać , zwykle nie idzie to w parze. Raczej kiedy coś oczyszcza to maksymalnie ściąga i przesusza , więc tym bardziej mam do niej duże oczekiwania ;p
 

Floslek i jego żel ze świetlikiem lekarskim i herbatą pod oczy choć jest z naszej aktualnie mroźnej Polski nie ustępuje w jakości swoim zachodnim kolegom. Floslek choć jest firmą stosunkowo tanią to nie mogę powiedzieć, że jej produkty są złe jakościowo. Wręcz przeciwnie cena nie ma tu znaczenia , a jeżeli już to tylko w pozytywnym odczuciu - po zużyciu chętnie się do niego wraca. Lekki przyjemnie chłodzący i przede wszystkim nie drażni wrażliwej okolicy oka. Mała rzecz a cieszy ;p


Ostatnim produktem , który mocno rozbudził moje zainteresowanie i to prosto z rodzimego kraju Liferii, bo z Ukrainy jest kawowy peeling Mr. Scrubber . Kawowe peelingi za sprawą body boom przeżywają swój renesans . Prawdę mówiąc nigdy nie miałam czegoś podobnego xD hahaha.... No tak teraz myślicie , że blogerka ze mnie za 5 zeta xD , skoro się nie znam na takich cudach :D .  Trudno ;p Ten ma w składzie 7 różnych olei , które odżywiają , nawilżają i do tego MODELUJĄ sylwetkę. Ten ostatni efekt interesuje mnie najbardziej ... No coo xD


Muszę przyznać, że Liferia zaskakuje mnie tym, że faktycznie CZYTA opinie swoich użytkowniczek i wyciąga wnioski ewoluując w jak najbardziej NA TAK . 3 edycja jest jeszcze lepsza od dwóch poprzednich ( takkk są Azjatyckie klimaty :D hahaha ). Małe pudełko , ale wypchane po brzegi i to produktami w większości faktycznie niedostępnymi  spełnia swoje obietnice. Taka też była idea pozostałych beauty boxów , które w większości zatraciły to "coś" więc mam nadzieję, że Liferia nie zrobi nam tego :D



Boxa można kupić na Liferia.pl




LIFE IS BETTER WITH THE CAT! 

P.S. Na koniec pora na wyniki rozdania TOO FACED !!!

Paletkę otrzymuje ENESTELIA!! :D

Gratuluję !!!
napisz mi swoje dane adresowe na interendo@wp.pl 

Dla innych mam dobrą wiadomość w następnym rozdaniu mam jeszcze jedną paletkę TF ;) 

Copyright © 2016 interendo , Blogger