Pokazywanie postów oznaczonych etykietą LIMITED EDITION. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą LIMITED EDITION. Pokaż wszystkie posty
BREAKFAST TO BED - CZYLI NAJLEPSZE AZJATYCKIE LIMITED EDITION COSRX, MISSHA , THE SAEM , INNISFREE ,  HERA i inni

BREAKFAST TO BED - CZYLI NAJLEPSZE AZJATYCKIE LIMITED EDITION COSRX, MISSHA , THE SAEM , INNISFREE , HERA i inni

Na wszystkich blogach czytuję podsumowania - "ulubieńcy" , "makijażowe hity" itp. To czemu w ramach bycia Azjatofreakiem nie mam stworzyć własnego rankingu w oparciu o własne zbiory ;p. Gdyby coś nie było "dobre" to nie kupiłabym haha. Oczywiście jako miłośniczka stricte  infantylno-ładnych limitek uzbierałam trochę "strzępków" . Jeżeli oglądacie mnie to wiecie , że kiedyś kupowałam całe limitowane edycje - po prostu dla kolekcjonerstwa , a potem zwykle rozdawałam znajomym , bo samej szkoda mi było używać poza tymi mega praktycznymi jak np. oleje  z DHC . Teraz kupuję "fragmenty" , ale zwykle w więkciejszej ilości, bo nadal rozdaję xD , ale za to te , które zamierzam na pewno użyć xD . No chyba, że  cushiony z pokemonami z missha ... Te kupiłam , bo... Chciałam złapać je wszystkie xD . Więc usiądźcie dzisiaj wygodnie i oglądajcie ze mną zdjęcia ... Ładnych rzeczy ( nie do końca niezbędnie potrzebnych ;p ) . IDEALNE BREAKFAST TO BED ;p



Żeby napisać tego posta musiałam zrobić porządek xD a wierzcie mi jest to bardzo trudne chociaż ostatnio dorobiłam się nowej szafy w przedpokoju ;p  , w której zamierzam trzymać .. UBRANIA ;p. W ogóle muszę iść na totalny kosmetyczny detoks co jest mega trudne zwłaszcza jak się pomyśli ile jest promocji i pokus  , które sorry , ale nie sprzyjają redukcji zapasów , bo w końcu "jeść nie woła" ;p .

Czemu najlepsze limitki ? Bo moje xD .  Starałam się pozbierać tu wszystko co mam w ciągu ostatniego roku ;p .  Jak widzicie na pierwszy ogień idzie  świąteczna edycja cushionów Missha z pokemonami :) . Bardzo lubię pokemony i uważam, że motyw z tymi słodziakami jest bardzo wdzięczny do robienia wszelakich opakowań , nawet ostatnio ktoś ze znajomych w ramach dowcipu podesłał mi pika-car xD uważając , że pasuje do mnie idealnie :D .  Limitka o tyle dziwna i wyjątkowa, że nie można było dostać jej  Korei ( normalnie śmieszne co :D  Missha to koreańska marka )  , przeznaczona była na rynek Japoński i moje również pochodzą z Korei :)  Co do działania nie powiem Wam prawdę mówiąc bo wszystkie  rozdałam kumpelom xD . Obok macie maseczki z pokemonami również z Japonii. Muszę niestety powiedzieć, że były to dla mnie chyba najgorsze mask sheet ever... Poza ładnym nadrukiem nie miały w sobie nic więcej - esencja śmierdziała i kleiła się a sam materiał wyjątkowo NIE plastyczny i słabo trzymał mi się na twarzy. Szkoda , bo to pierwsze maski z pokemonami , które FAKTYCZNIE mają nadruk . Większość proponowanych mask sheet mają tylko pokemony na opakowaniu i nic więcej.



Jabłkowy cleansing foam z BCL to produkt , który pokochają te z Was , które mają tłustą trądzikową skórę.  Zawiera kwasy AHA i przepysznie pachnie jabłkiem . Mimo to jest to bardzo agresywny produkt i u takich sucharów jak ja w zbyt dużej ilości powoduje na twarzy pustynię .  Mimo to bardzo dobrze sprawdza się kiedy chcecie dogłębnie ( serio dogłębnie xD ) oczyścić skórę aż do skrzypienia .  Produkt dla twardzieli :D  .  Tu macie edycję ze Snow White , rok wcześniej miałam opakowanie z Hello Kitty ( było moim zdaniem ładniejsze niestety zdenkowane zostało już jakiś czas temu i foci nie mam ;(   chociaż pewnie jak gdzieś poszperacie na blogu to go znajdziecie bo jestem pewna , że zrobiłam jej gdzieś zdjęcie ;p  .


Tu macie rewelacyjny olej tsubaki Oshima w edycji z Hello Kitty :) . Najbardziej lubię ten Oshima ze względu na to , że  ma tradycyjną ponad 200 letnią recepturę więc jeżeli chcecie poczuć się jak Gejsze to musicie użyć właśnie tego produktu reszta to namiastki ;p . Nie spodziewajcie się super zapachu . Kamielia Japońska choć piękna jest bezwonnym kwiatem :( . 



The Face Shop  i Kakao Friends edition . Kakao Talk to koreański odpowidnik messegera i gadu-gadu w jednym z prześmiesznymi ikonkami ze zwierzakami . Tu inspiracją był Hudie Ryan czyli misiu na zdjęciu płyn do kąpieli z edycji i tint do ust w bryloczku :) . Kupiła je dla mnie Mint on Mars  kiedy odlatywała z Korei jak widzicie dostałam też to czego mocno szukałam w czasie swojego pobytu a był problem ze znalezieniem czyli - MAGNES na lodówkę z Seulu tu z uroczą kotką NEO . Kakao Friends są tak popularni, że mają swoje własne sklepy w Korei i można w nich dostać oczopląsu ;p . Japońskim odpowiednikiem Kakao jest Fine Line Firends również urocze zwierzaki ;p , które mają własne sklepy z gadżetami :) .


Innisfree co roku robi limitowaną edycję swojego legendarnego pudru zero sebum. Rok temu była to edycja emotikonkami w tym roku są to "szczęśliwe kamienie" 12 na każdy miesiąc . Szczerze mówiąc choć pudru nie używam to opakowanie w emotikonki bardzo mi się podobało. Szczęśliwe kamienie nie są już tak bardzo wpadające w oko.  Swoją emotkę miałam w Bomiboxie , którego nie kupuję od pół roku . W ramach dowcipu powiem Wam , że Bomi chce mnie chyba zachęcić do ponownego zakupu ich boxa , bo zamieściło po raz kolejny moje zdjęcie z instagrama na swoim koncie.  Drażni mnie jednak miesięczne opóźnienie z dostawą i horrendalna wysyłka - 20$ ( przy koszcie boxa 37$) .


Kanebo SuiSai i urocza limitka z Tsum Tsum skradła moje serce i wiedziałam , że muszę ją kupić :) . Kapsułki wielkości 10 gr zawierają puder enzymatyczny .  Limitka była tak trudna do dostania, że musiałam ostatecznie kupić ją na eBay za 2 razy tyle co jest warta . Ci którzy myślą, że produkt wielkości 10 gr jest guzik wart są w błędzie , bo doskonale oczyszcza i peelinguję cerę . W gratisie dołączony był także travel saize olej do demakijażu .


Uuuu... Tu macie limitkę ,  na którą uwielbiam .... patrzeć :D . Mowa tu współpracy Sailr Moon i Maquillage od Shiseido . Maquillage to wyższa półka kolorówkowa w Japonii. Osobiście kocham ich bazę z filtrem UV , którą używam gorąco i namiętnie zwłaszcza  sezonie letnim . Puder w kamieniu zatrzymałam do swojej Sailorkowej kolekcji . Tak zbieram kosmetyki z Sailor Moon ;p po to tylko , żeby je mieć i patrzeć na nie xD . Chociaż eyelinery różdżki ( to serduszko poniżej) to zdecydowanie jedne z najlepszych eyelinerów , które miałam w swoich łapkach ;p




Kolejne Hello Kitty Edition tym razem mojego ulubionem Eye & Lip Makeup Remover z Bifesta , którą uważam za najlepszą dwufazę ever . Kupuję regularnie i musze przyznać, że bardzo się ucieszyłam kiedy okazało się , że zrobili nie tylko hellokitowe opakowanie ale i większe o 50 ml . Wiem , że się powtarzam , ale Bifesta to płyn do zadań specjalnych szczególnie jeżeli macie problem z łatwym podrażnieniem oczu w czasie demakijażu plus pozostawia delikatną warstewkę ochronną na powiece nie przesuszając oczu .  Kocham :p .


Apieu i Bono Bono to szczerze mówiąc chyba najtańsza limitka jaką miałam xD  Koszt poszczególnych produktów z serii to między 15-25 zł a urocze opakowania z Bono w kolorze niebieskim to po prostu boskie doznania estetyczne :D .


Tak Hello Kitty nigdy dość ;p . Wicie czemu w Japonii tyle Hello Kitty ?  Hello Kitty to tak naprawdę Japanese Bobtail czyli narodowy kot Japonii. Możecie często zobaczyć tego kota jako Maneki Neko czyli kota z uniesioną łapką na szczęście . Japoński Bobtail to tak naprawdę.... Kot bez ogona. W wyniku mutacji genu ma zamiast tego taką puchatą kulkę . W Japonii wyglądały tak w większości uliczne koty , niestety po wojnie Bobtaile praktycznie były na wyginięciu i aktualnie to rzadka i cenna rasa . Chętnie kupiłabym takiego kota ;p . Tylko w Polsce są nie do kupienia ;(  . Produkty na zdjęciu to mleczko , pianka i lotion z Sana . Produkty z Sana są oparte na Soji   , która jest cenionym zarówno produktem spożywczym jak i pielęgnacyjnym właśnie w Japonii.


Waouh i Hera to piękna droga limited Edition. Hera obok Su:m 37 i OHUI to jedna z luksusowych koreańskich marek kosmetycznych .  Do paletki i pędzli ( które trochę śmierdzą chińszczyzną xD )  .  Dołączone były również miniaturki ich sztandarowych produktów , które używam w trakcie wyjazdów ( bardzo oszczędnie prawdę mówiąc xD )  .  Paletka jest przepiękna i głównie na nią patrzę ;p , a pędzle traktuje trochę jak dodatek dla Lalek Barbie xD .


Gdzie jest Nemo?  THE SAEM obok THE FACESHOP postawił na limitki inspirowane bajkami amerykańskich gigantów i to był strzał w dziesiątkę. W Korei było bardzo trudno je dostać. Mint on Mars opowiadała mi , że musiała przeszukiwać kilka sklepów stacjonarnych , aż jakaś ekspedientka wyda jej spod lady ukryte skarby ;p . Prawdę mówiąc później było łatwiej dostać je w sklepach z koreańskimi kosmetykami skierowanymi na rynek zachodni niż w rodzimych koreańskich. Jakoś zachodni klienci podchodzą z większym dystansem do zakupów ;p . Może dlatego , że u nas te motywy są bardziej oklepane ? 


Jak  widzicie mam z  serii pomadkę ( którą jak wykręcicie to nie da się wkręcić xD i jest to fabryczny pomysł ;p . Paletkę cieni oraz paletkę korektorów :) . Kolejne produkty z cyklu - "lubię je mieć i na nie patrzeć" za pewne za jakiś czas powędrują w czyjeś ręce :D





COSRX & Marymond to kooperacja "ładna puszka" dla płatków nawilżających ( niebieskie)  i z kwasem AHA ( czerwone) . Niczym innym ta limitka się nie różni od standardowych . Nie jest to nowy produkt ani nic w tym stylu po prostu "podrasowali opakowanie" , ale jak dla mnie wystarczyło ;p Zwłaszcza , że ciężko było je dostać ;p  i znowu opierałam się na swojej znajomości z Mint on Mars ( co ta dziewczyna ze mną miała hahah ) .



Walizeczka z Peri Pera pełna miniatur ich dobrodziejstw to muszę przyznać mój osobisty fetysz ;p Skojarzenie z Lalką Barbie na wakacjach towarzyszy mi zawsze kiedy na nią patrzę ;p . Naklejki były w zestawi i można było sobie samemu okleić ją jak się chciało ;p  . W skład zestawu wchodzi ich wspaniały TINT najlepszy ever , który działa JAK PRAWDZIWY TINT czyli barwnik wżerający się w skórę ;p . Lakiery do ust ( matowe) , korektor i podkład .


To już moja ostatnia limitka. Dostałam ją od Madzi IloveDots na urodziny i mega się cieszę ;p. Innisfree i Snopy .  Szkoda tylko , że seria Orchid nie miała nadrukowanych na opakowaniu Snopków a tylko kosmetyczkę , ale co tam ;p. Mój Ci on ;p . W końcu Snopy jest Beaglem haha .


Wpis ten powstał w ramach organizowanej przez Michała - TWOJE ŹRÓDŁO URODY akcji blogersko/vlogerskiej „wspaniały rok” i jest on rozwinięciem tematu miesiąca kwietnia „Breakfast to bed”. Linki do innych publikacji kwietniowych znajdziesz TU.

W akcji biorą udział inni twórcy a ja zapraszam Cię do nich. Zobacz jak oni piszą na temat tego i innych miesięcy tego wspaniałego roku:
JEDEN WIELKI HAUL! NOWOŚCI STYCZEŃ I LUTY . AZJATYKI , PIELĘGNACJA , KOLORÓWKA I PREZENTY!

JEDEN WIELKI HAUL! NOWOŚCI STYCZEŃ I LUTY . AZJATYKI , PIELĘGNACJA , KOLORÓWKA I PREZENTY!


Chyba pierwszy raz w mojej blogokarierze decyduję się na tak desperacki post xD . W moim wydaniu to istne seppuku ;p . Dlatego nigdy nie pisałam takich postów , ale czasem w życiu trzeba coś zmienić xD . Odrobina pikanterii nikomu nie zaszkodziła ;p. Nie pisałam,bo jak pewnie się domyślacie ...Dużo tego. Niestety mimo solennych obietnic - NIE BĘDĘ NIC KUPOWAĆ ... I tak kupiłam. Polegałam na całej linii. Przyznaję się także do zakupów rzeczy koniecznie zbędnych- no bo jak inaczej nazwać fakt zakupów kolejnej paletki do makijażu , na którą przez jakiś czas będę patrzeć a potem ... Wydam ją komuś, bo będzie mi jej szkoda używać haha. Taka już jestem . Sorry taki mam klimat lol.

Zgromadziłam tu raczej wszystko .Nowych majtek nie zamierzam pokazywać;p( a też kupiłam ;p ) i nowej piżamy z jednorożcem też nie xD ( ku polewce najlepszej przyjaciółki i dopieszczeniu wewnętrznej Hello Kitty ). W marcu chciałabym kupić sobie coś specjalnego z okazji własnych urodzin , ale prawdę mówiąc mam wrażenie, że czego kosmetycznego bym nie kupiła to i tak będzie przegięcie więc chyba ostatecznie kupię iphona. No co walnięta jestem ;p To nic, że mój to raptem 7 , ale skoro jest już 8 i to nawet z plusem to czemu by nie posiadać ?


Przechodząc do meritum . Usiądźcie wygodnie . Show must go on !

W ramach rozgrzewki pokazuję brakujące 4 paczki , których nie umieściłam w darach losu . Jak widać obfitujące w bogactwo i różnorodność ;p. Widać też, że autorki wyczuły mnie xD Hahaha.

Obdarowała mnie wymarzonymi legginsami z kotem z Cheshire :p Kocham ;p. W sensie kota i wszystko co jest z Alicji w Krainie Czarów. Nie wiem jak można nie lubić tego motywu. Mam wrażenie, że jest równie pokręcony jak ja :D . Potrzebuję teraz do kolekcji jakiś plakatów z Alicją do salonu :p Cudowne okazały się również różnego  formatu worki podróżne w Hello Kitty :p . Nie wpadałabym na coś tak użytkowego i ładnego. Super :p  Monga jak one się nazywają , żebym mogła wytropić i kupić ich jeszcze :D


Balea . Uwielbiam Balea . Nawet mój MENż  się już ściął i wracając z zagranicznych podróży zdaje mi relacje z DM . Następnym razem ma przykaz zrobić żonie zakupy :p Haha. Świeca z Yankee . No co moja pierwsza xD .  Kocham świecie i ubóstwiam te z Bath & Body Works. Własnym jankiem więc nie pogardzę - nawet właśnie się pali ta pinakolada jak piszę posta a co ;p .


Niespodziewana niespodzianka. Maskę całonocną z sephci już użyłam , bo nie mogłam nadziwić , że istnieje takie dziwactwo jak całonocna maska do włosów :p. Oczywiście użyłam w dzień  i było to raczej mądre z mojej strony , bo niestety , ale czepek dołączony do zestawu jest papierowy - totalnie nie przemyślane . Maska byłaby faktycznie całonocna - na pościeli haha.


Paczka rewelacja :D Na widok kalendarza z Alicją oczy zrobiły mi się jak pięć zeta i nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście to samo śliczny puder z tony moly z kotem ;p. Lol . Good to be me :D haha. W sumie na wszystko reagowałam tą samą radochą ;p


W ramach zaspokajania własnych fetyszy...


Paletka Too faced sprowadzana z USA ( dzięki Not to serious blog ;p ) . Jak tylko ją zobaczyłam wiedziałam , że muszę mieć ją w swoich łupach :p . Słodziutki psiaczek jest zdecydowanie na moim poziomie ;p. Szkoda tylko , że gnojek nie pachnie jakoś słodko. Prawdę mówiąc w ogóle nie pachnie ;p . A chciałam jakiś zapach Candy ;p



JET SET z Maybelline - limitka Gigi Hadid. Kluczowe słowo "LIMITKA" . Opakowanie pudrowy róż - oł jes! Jest w niej wszystko - cienie, róż , szminka , korektor , tusz do rzęs i wszystko w moich ulubionych tonacjach!. Szkoda tylko , że tusz ma naklejkę , którą po otwarciu ściąga i jest typowy żółty tusz Maybelline. Zdecydowanie szpeci to całokształt , a tanie nie było - 245 zł na looktop.pl Superpharm życzył sobie za nią prawie stówkę więcej - no bez jaj...

A propos limitek - Loreal i Balmain . Pomadki kupione na ezberze cena identyczna jak za zwykłą chroma riche. Kolory od ekstrawaganckich fioletów po klasyczne nude. Wszystko z nutą "przybrudzenia" . Opakowania na szczęście są wyprodukowane fabrycznie , a nie naklejka - tak było w przypadku pięknej i bestii.


Zestaw miniaturek z Fenty . Kolejna zabawa na looktop.pl ;p  Ciągle obwąchiwałam teren o by sobie sprawić z kolekcji Rihany i ten zestaw wydawał mi się najrozsądniejszy , bo mogę wziąć te produkty do mojej małej turystycznej kosmetyczki . Rozświetlacz jest bardzo ładny dający efekt sympatycznego glow , który lubię . Błyszczyk bardzo trwały jak na tego typu produkt więc miło z ich strony ;p.


Eh... Aparat w Hello Kitty ... No co. Pokazała mi go kiedyś Candymona .,chorowałam na niego długo i postanowiłam go wreszcie sobie kupić w ramach prezentu świątecznego. Saturn jednak poleciał sobie w kulki czym ogromnie zirytował mnie i mojego męża , który ostatecznie zrobił im zadymę i wyszło prawie na nasze. Mówię prawie , bo w zestawie był papier w Hello Kitty do zdjęć ( kosztuje w necie ok 50zł) , wywalczyliśmy , że dali nam zwykły , bo jak zapewne domyśliliście się - w środku NIE było żadnego , choć na pudełku w zestawie wyraźnie był zaznaczony. Po kłótni na wszystkich możliwych infoliniach udało się, że dostaliśmy - zwykły. Meh... Nie kupię tam nic więcej. No bez jaj...


O tak moja suszarka remingtona w stylu pin up ;p. Weszłam w Wawie po suszarko-szczotkę remingtona , którą miałam upatrzoną już wcześniej , a wyszłam z różową torbą z tą oto suszarką ;p Hahah.... Ironia losu. Ale jaka ładna ;p. Moja mama kiedyś miała suszarkę w podobnym kształcie , ale w kolorze modnej wówczas komunistycznej musztardy ;p. Różowa zdecydowanie ładniejsza ;p

Maska keratynowa z L'biotica i szampon do włosów blond z serii professionel to niespodzianka od firmy. Bardzo się ucieszyłam ;p Trafili akurat przed farbowaniem kiedy to moje włosy najbardziej wymagają tego typu produktów. Miałam nawet kupić podobny szampon , który ściągnie żółć . Niestety po świeżej farbie na początku kolorek właśnie taki jest- zbyt żółty. Zobaczę czy będzie lepszy od tego typu produktów - zwykle szampony z płukanką mocno przesuszają włosy . Mam nadzieję, że ten będzie jak to u L'biotica bywa wyjątkowy.


New Lunar Year i limitka "brzoskwiniowa" jak ją nazywam z MAC urzekła mnie kiedy tylko Inga Black Liner mi ją pokazała. Opakowania są jakby "mechate" plastik jest niesamowicie mięciutki i piękne ombre żółto-różowe na opakowaniach może kojarzyć się z brzoskwinią ;p . Kolorki piękne - koleżanka chciała prosperity (koralowy nieco neon) , ja natomiast happy peach year ( pomarańczyk). Róż w dwóch odcieniach syci mnie w zupełności ;p.


Na koniec z kolorówki zestaw bestsellerów z Urban Decay. Jestem zadowolona z jego zakupu. Serio ;p Nie dość że był przeceniony z 419 zł na 299zł to jeszcze kupiłam go z 30% zniżką na stronie Sephory za ok. 200 zł. Pogratulowałam sobie ;p Inaczej nigdy bym czegoś takiego nie kupiła haha.
Nie ma na zdjęciu super eyelinera - tatoo z Kat von D. Bardzo dobry w swojej klasie - dobra pigmentacja i precyzja ;p.


Jak zwykle kupiłam też żele z TBS . Bardzo je lubię więc jak zobaczyłam limitkę Japanese Bloosom to wiedziałam ,że kupię choć mam zapas ;p. Zapach jest piękny. Bardzo udany jak dla mnie bo nie jest mdły .

Azjatycki SZAŁ.

Jakżeby mogło być inaczej... Moje życie kręci się wokół Azjatyków haha.


Na początek ogromne ilości mask sheetów ( jakbym w domu mało miała ;p) .
Kingirls macaroon i miss O kupione w promocji 1+1 na Beautikon to był strzał w dziesiątkę. Bardzo dobre płachty - niesamowicie cieniutkie, dobrze nasączone i mają bardzo małe otwory na usta i oczy dzięki czemu praktycznie całość twarzy jest pokryta płachtą . Idealnie skrojone na moją twarz ;p. Były wśród nich też maski 3d z zakładką na uszy i takie z ciemnymi płachtami. Bardzo polubiłam je i chętnie będę do nich wracać :)


Maski z Serii Seul kupiłam przy okazji jak robiłam zakupy kremów BB dla koleżanek na stronie skina . Jeszcze nie miałam okazji ich używać , póki co wprawiają mnie w nostalgię kiedy pomyślę w moich wakacjach w Koreii ;p


Maski Leaders z serii 7 wonders dostałam w prezencie od Koko . Ubóstwiam je. Wiedziałam , że muszę je mieć od czasu kiedy dowiedziałam się pisząc posta o mask sheetach ( KLIK) , że tkanina z której są wykonane to tak naprawdę sfermentowane włókna kokosowe. Rewelacja! Na twarzy ma się wrażenie jakby zakładana była membrana z wnętrza jajka . Przylegają do twarzy w bardzo dziwny sposób na zasadzie adhezji i potem specyficznie się ją ściąga - podobnie do maseczki peel off ale bez rozkawałkowania. Faktycznie są klasą samą w sobie i na pewno mimo sporej ceny będę do nich wracać ;p


U Koko kupiłam też to na co miałam smaka czyli oba toniki " z farfoclami" z Nature Pacific. Uuu... Kolejny produkt farfoclowy , który pokochałam! ( obok pianek z Neogen i toników z serii oraz mgiełek Whamisa) . Nie jestem fanką naturalnej pielęgnacji, ale dla takich cudeniek jestem w stanie powiedzieć śmiało , że warto ;p .



Kanebo Suisai limitka z tsum tsum. W tych mikro kapsułkach wielkości 10 groszy kryje się bardzo dobry puder enzymatyczny idealnie nadający się do podróży. Ta pseudomikro ilość jest wystarczająca aby dobrze oczyścić twarz i zpeelingować. Bardzo ciężko było dostać tę limitkę . Nawet Berdever nie mogła jej dla mnie znaleźć więc kupiłam za  horendalną kasę na ebay. Ale co mogłam zrobić skoro to było silniejsze ode mnie haha .




U Juui kupiłam 2 w zasadzie 3 rzeczy ;p. Sorbet pomarańczowy do demakijażu z Aromatica ( rewelacja! do tej pory mój najlepszy balsam do demakijażu o naturalnym składzie i cudownym pomarańczowym zapachu ) , maseczkę i 2 moje ukochane serum z witaminą C od klairs. Jak do tej pory bezwzględny ulubieniec , którego zdenkowałam niezliczone ilości już opakowań ;p




Po pierwsze Bifesta z limtką w Hello Kitty w powiększonym opakowaniu ;p. O mamo.. Nie dość, że kocham ten produkt ,bo jest bardzo delikatny , świetnie radzi sobie z wodoodpornością fasio i jeszcze zostawia delikatną otoczkę wokół wrażliwej skóry oczu to jeszcze w większym opakowaniu w Hello Kitty - jest miłość ;p


Filtrowy zestaw  czyli dobry i tani Biorę , który bardo dobrze nawilża twarz i chroni przed UV do tego nie bieli twarzy i ulubieniec Agi - Evermere. Sama ostatnio bardzo się z nim polubiłam za lekką szybko włchałniającą się teksturę i poziom ochrony z jednoczesnym nawilżeniem. Zdradzę Wam mały sekret - wolę bardziej filtry UV z Japonii niż Koreii , a dlaczego to powiem kiedyś w osobnym poście ;p


Uzupełnienie lotionu Hada Labo z kwasem traneksamowym to również obecny ulubieniec z tej linii. To już moje drugie opakowanie i jakoś tak dobrze mi  z nim. Staram się zdenkować "polski" odpowiednik Hady ale zdecydowanie to nie to samo ( o tym opowiem później ) .

Nowa maska z Shiseido Tsubaki w ekskluzywnym kolorze złotym i biało-czerwony Lotion z firmy , której nie znam to prezenty od Agi ;p . Maskę używam tylko w dni włosospa bo ma daje efekt lśniącej tafli włosów i używam tylko w naprawdę specjalne okazje ;p

Zestawy maseczek po 4 z kanebo kupiłam , bo przeczytałam kiedyś na jakimś blogu Polki mieszkającej w Japonii , że są bardzo dobre, ale póki co jakoś nie zaiskrzyło. Podobnie z płatkami pod oczy z kracie , które są zwykłymi mask sheetami a nie jak myślałam - hydrożelowymi.

Na koniec ambasdroska paczka od Shibushi - czyli nowego sklepu z Azjatykami , który posiada w swoim asortymencie absolutnie niszowe firmy jak Lador , Polatam, V company i inne . Paczka pięknie zapakowana i śmiem twierdzić, że dostałam najlepszą ze wszystkich ambasadorek haha .Serum z Be venom , odżywkę do włosów z Lador , krem BB z THANK YOU FARMER , 2 maseczki i miniaturkę kremu POLATAM.  Całość niedługo dostanie osobnego posta ;p.


Przypominam , że z kodem : INTERENDOPL10 macie -10% na zakupy  w sklepie :) !

To już chyba wszystko ? Nie jestem pewna , ale chyba tak ;p. Więcej grzechów nie pamiętam. Bedę jeść jeszcze więcej pysznej SZOKOLADY ;p.  W tym miesiącu mam urodziny... O mamo...

L'BIOTICA -  BIOVAX LIMITED EDTION! CZYLI CO TO JEST SZAMPON MICELARNY? JAPOŃSKA WIŚNIA I MLEKO MIGDAŁOWE  I INDYJSKI JAŚMIN I MLEKO KOKOSOWE.

L'BIOTICA - BIOVAX LIMITED EDTION! CZYLI CO TO JEST SZAMPON MICELARNY? JAPOŃSKA WIŚNIA I MLEKO MIGDAŁOWE I INDYJSKI JAŚMIN I MLEKO KOKOSOWE.


 Czasem tak jest , że ulubiona marka robi Ci niespodziewany prezent  w postaci <LIMITED EDITION> . Jestem chora na punkcie limitek i dlatego zwariowałam kiedy zobaczyłam, że moja ulubiona włosowa firma - L'biotica wypuściła limitowane edycje maseczek i szamponów ;p.  Pomysł powiem szczerze przedni ;p , bo dodatkowo pikanterię robił fakt, że owe limitki dostępne są tylko w Rossmannie  co dodatkowo w moim wypadku podgrzewało atmosferę , bo stacjonarnie nigdzie nie mogłam tych cudeniek dostać ;p .  Mając jednak magiczne  moce ;p udało mi się je przyciągnąć do siebie ;p .


 "Czerwona" wersja zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu i moje serduszko zapałało do niej szczególnie - mówię oczywiście o "Japońskiej wiśni i mleku migdałowym" ;p . No chyba nie dziwi Was czemu ;p . Druga wersja czyli "Jaśmin Indyjski i mleko kokosowe" choć wydał mi się równie interesującą ciekawostką jakoś nie wzbudzał aż takiego szału we mnie ;p . Mimo to uważam, że szata graficzna zdecydowanie bardziej odpowiada stylowi Indyjskiemu niż Japońskiemu , ale mniejsza o to ;p. I tak mi się podoba i tak ;p , a na działanie nie ma wpływu żadnego xD . Na pewno miła odmiana w stosunku do standardowych opakowań. Ponadto w środku jest standardowo ukochany przeze mnie termocap - bo nie wyobrażam sobie Biovax bez nich! Lekkim rozczarowaniem był jednak brak próbeczki serum , które jest w starszych wersjach -dla mnie to taki symbol L'biotica , który jest za razem miłym gestem . No cóż nie można mieć wszystkiego ;p. 


Wersja czerwona pachnie jak dla mnie... pastą do zębów dla dzieci o smaku truskawkowym :D co wzbudza we mnie jeszcze lepsze bo dziecięce wspomnienia i zająca poziomkę xD :D . W pomarańczowej zdecydowanie czuję kokos . Oba szampony mają bardzo miłą perłowo-mleczną konsystencję , a maseczka trochę przypomina jogurt truskawkowy.  Interesujący jest fakt , że  zapach wiśni jest mocno wyczuwalny na .... mokrych włosach , zdecydowanie uprzyjemniając proces mycia .Miałam jak zwykle pozytywne doznania :) . Moje włosy lubią się Biovaxami od zawsze kiedy sięgam pamięcią i tym razem również nie rozczarowałam się :) . Bez  przeciążenia , bez przesuszenia i bez puszenia , ładny blask bez efektu suchej szczoty czyli to co lubię najbardziej. Nie byłam też jakoś super przylizana i bez objętości , więc całość na duży plus ( poza oczywiście dostępnością - mam nadzieję że serie wejdą na stałe! ) 


Limitowane szampony L'biotica są micelarne. Wiem co to jest płyn micelarny , ale byłam mocno zaintrygowana tym jak to ma działać w szamponie .Prawdę mówiąc podoba mi się już sama idea - szampon skutecznie myjący , ale nie podrażniający skóry głowy i niewysuszający delikatnych włosów. Micela to mikroskopijna cząsteczka , która "wyłapuje" i zamyka w swoim wnętrzu tłuszcz , który wypłukuje z wodą jednocześnie nie naruszając naturalnego hydrolipidowego płaszcza . Należy tu także zaznaczyć , że nowymi L'bioticami nie doznacie efektu "aż skrzypi i mimo to przynajmniej raz w tygodniu powinien być stosowany silniejszy detergent , nawet przy cienkich włosach. Uważam jednak , że są idealnym produktem do codziennego stosowania dla włosów zniszczonych , farbowanych i cienkich , bo na pewno stosowanie ich nie spowoduje nasilenia uszkodzeń do tego pozostawiają po sobie przyjemne choć ulotne zapachy. Ponadto cała seria proponuje ponad 90% zawartość naturalnych składników i oczywiście jest bez SLS. 


Kolejnymi L'bioticowymi nowościami jest  lekka odżywka w sprayu z serii Diamond oraz suplement , którego chwyciło mnie za "serce" motto na opakowaniu :D - czyli "beauty starts  from within" i muszę przyznać, że od razu zdeterminowało u mnie  regularne przyjmowanie. Preparat , który dostałam choć się nie spodziewałam to Skrzyp Polny Vitamin B complex . Już na starcie spodobało mi się, że jest w kapsułkach - wewnątrz oleista ciecz z lnianą nutką , którą czasem dodaje do masek w trakcie moich dni włosospa wzbogacając ich zawartość . Na jesień , kiedy dietka jest uboższa w składniki z górnej półki , a także dostęp do słońca jest dużo gorszy nie da się ukryć , że suplementy tego typu to podstawa - przyznaję , że nie stronię od nich . Chronią moje włosy przed nadmiernym wypadaniem , choć raczej nie mam z tym problemu mimo to nie lubię znajdować nawet jednego włosa odpływie ;p . 


Regenerująca odżywka w piance Gold Caviar  zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu niż pierwszy mój tego typu produkt . Mówię oczywiście o Pantene - miałam wrażenie , że po niej moje włosy są jeszcze bardziej przesuszone , choć powinny być zregenerowane i na starcie byłam trochę uprzedzona. No cóż prawdą jest , że liczy się pierwsze wrażenie , a niestety Pantene piankom dobrego piaru nie zrobił... Mimo to po użyciu Golda byłam pozytywnie zaskoczona , bo nie powtórzył feleru swojego no powiedzmy dalekiego krewniaka ;p . Lubię ją za wszystko  łącznie z tym , że jest idealna w podróży , bo nie muszę martwić się czy wyleje mi się zawartość w torebce i jest bardzo lekka. 

L'biotica czym jeszcze mnie zaskoczysz ?



Copyright © 2016 interendo , Blogger